Potrzebna jest zmiana regulacji dotyczących poszukiwania zabytków, która pozwoli wykorzystać potencjał pasjonatów trudniących się tym zajęciem – uważa poseł Jarosław Sachajko z Kukiz'15 i deklaruje: – Jestem gotów przygotować odpowiedni projekt, który wprowadzi rozsądne i korzystne zarówno dla państwa, jak i dla poszukiwaczy skarbów rozwiązania – mówi „Rzeczpospolitej".
Najpierw jednak skierował do Ministerstwa Kultury interpelację i podpowiada co, jego zdaniem, wymaga korekty.
Nielegalne poszukiwanie skarbów w ziemi od stycznia 2018 r. jest przestępstwem, za które grozi kara więzienia (wcześniej było to wykroczenie.). Dziś, zgodnie z ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, kto bez pozwolenia albo wbrew warunkom pozwolenia poszukuje ukrytych lub porzuconych zabytków – w tym przy użyciu wszelkiego rodzaju urządzeń elektronicznych i technicznych oraz sprzętu do nurkowania – „podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". Żeby szukać legalnie, trzeba uzyskać pozwolenie od wojewódzkiego konserwatora zabytków. Ale i wtedy to wszystko, co znajdzie poszukiwacz, musi oddać państwu.
W praktyce te rygory są surowo egzekwowane. Boleśnie doświadczył tego 32-latek, który jesienią ubiegłego roku z wykrywaczem metali i saperką chodził po polu w rejonie Raciborza, szukając „niespodzianek", jakie może kryć ziemia. Ktoś anonimowo to zgłosił policji. Okazało się, że pasjonat nie miał zgody konserwatora zabytków. Został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu.
Ta spektakularna sprawa wzbudziła dyskusje wśród coraz szerszego grona amatorów, ale i polityków.