W 1913 r. nikt w Ameryce nie miał wątpliwości, że doktryna Monroego powoli się wypala i nie pasuje już do globalnej rzeczywistości. Powoli rodziła się epoka globalizmu i Amerykanie chcieli mieć w niej swój znaczący udział. Jednak z Europy docierały coraz bardziej niepokojące wieści. Zamach w Sarajewie na następcę austro-węgierskiego tronu, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, stał się iskrą zapalną w europejskim składzie prochu. Ameryka tylko formalnie pozostawała neutralna wobec tego, co się działo na Starym Kontynencie. Amerykańscy historycy nazwali tę postawę „unneutrality” – czymś, co jest tylko neutralnością pozorowaną.