Żelazny kanclerz wart jest pamięci?

W wywołanej wydarzeniami w Minneapolis niemieckiej debacie na temat rasizmu pojawił się pomysł usunięcia pomnika Bismarcka w Hamburgu.

Publikacja: 15.06.2020 18:58

Hamburg. Jeden z 700 pomników Bismarcka, które zdobią niemieckie miasta

Hamburg. Jeden z 700 pomników Bismarcka, które zdobią niemieckie miasta

Foto: shutterstock

W publicznej telewizji ZDF hamburski historyk Jürgen Zimmerer domagał się kilka dni temu jako pierwszy demontażu pomnika Bismarcka. W końcu twórca zjednoczonych Niemiec sprzed półtora stulecia był odpowiedzialny za niemiecką ekspansję w Afryce i z tego tytułu nie ma prawa do dalszej egzystencji w mieście, które czerpało ogromne korzyści w czasach kolonialnych.

– Nawet jeśli nasza najpoważniejsza zbrodnia kolonialna – ludobójstwo Herero na terenie dzisiejszej Namibii w 1904 r. – nie miałaby miejsca, prowadził on politykę mocarstwową, której konsekwencje są wszystkim znane – skomentował tabloid „Bild" pomysł demontażu pomnika, zaznaczając, że jest to pomysł nieco szalony.

W całych Niemczech jest co najmniej 700 pomników Bismarcka. Ten w Hamburgu ma ponad 30 metrów wysokości i jest obecnie restaurowany kosztem 9 mln euro z kasy rządu federalnego.

Otto Eduard Leopold von Bismarck-Schönhausen – książę von Bismarck-Schönhausen, książę von Lauenburg był politykiem, który nadał historii Niemiec nowy kierunek ,upokarzając Francję, jednocząc kraj pod dyktando Prus, ale stworzył podwaliny państwa socjalnego, wypowiedział walkę Kościołowi katolickiemu, słynny kulturkampf.

W Polsce jest synonimem brutalnej germanizacji w zaborze pruskim oraz bezpardonowej walki z Kościołem, zwłaszcza na Śląsku.

Na opracowanej kilkanaście lat temu liście największych postaci niemieckiej historii zajmuje miejsce dziewiąte, tuż przed Albertem Einsteinem, ale daleko za Konradem Adenauerem, liderem tej klasyfikacji.

W kontekście antyrasistowskich protestów podnoszona jest kolonialna polityka Bismarcka, gospodarza konferencji berlińskiej pod koniec 1884 r. Dokonano tam podziału Afryki pomiędzy mocarstwa kolonialne. Na tej podstawie utworzona została Niemiecka Afryka Południowo-Zachodnia. To tam doszło do pierwszego w ubiegłym wieku ludobójstwa będącego swoistą zapowiedzią Holokaustu. W czasie wojny niemieckiego korpusu ekspedycyjnego ze zbuntowanymi plemionami Hereo i Nama zginęło co najmniej 85 tys. Afrykanów. Większość została wyparta na pustynię, gdzie zginęła po odcięciu im przez siły niemieckie dróg do źródeł wody. Była to zaplanowana strategia niemieckiego dowódcy. Potomkowie zmasakrowanych plemion walczą do dzisiaj z rządem w Berlinie o odszkodowania. Niemcy oferują pomoc gospodarczą Namibii i nie chcą nic słyszeć o indywidualnych odszkodowaniach.

– Obecna debata w Niemczech na temat rasizmu nie ma wiele wspólnego z tamtymi wydarzeniami. Jednak od czasu do czasu kolonialna przeszłość daje o sobie znać w postaci żądań zmiany nazw ulic, których patronami są postaci z czasów kolonialnych – mówi „Rzeczpospolitej" historyk prof. Stefan Troebst. Jak na przykład komisarza cesarskiego w Afryce Wschodniej Carla Petersa, wykorzystującego seksualnie kobiety. Jedną z nich kazał stracić, a wioskę, skąd pochodziła, zrównać z ziemią. Ulice jego imienia nadal istnieją w niemieckich miastach.

W wyniku protestów społecznych usunięto w Hamburgu kilkanaście lat temu pomnik Hermanna von Wissmanna, brutalnego badacza Afryki w czasach Bismarcka. W składzie muzeum uniwersyteckiego przechowywany jest nadal pomnik kupca i właściciela niewolników Heinricha von Schimmelmanna, usunięty przed laty w wyniku akcji studentów.

Zdaniem prof. Troebsta, którego przodkowie byli niemieckimi urzędnikami w Afryce, pomniki z czasów przeszłości mają wartość historyczną, co nie znaczy, że są nietykalne. Przypomina o toczącej się od niedawna dyskusji na temat berlińskiego Parku Olimpijskiego. To tam, na ówczesnym Reichssportfeld (dosł. Sportowy Teren Rzeszy) miała miejsce olimpiada w czasach Hitlera. Stoi tam do dzisiaj wiele rzeźb z tego okresu . Zdaniem niektórych środowisk, powinny zostać usunięte. – Lepszym pomysłem jest utworzenie tam centrum dokumentacyjnego – twierdzi tygodnik „Die Zeit".

Nieco dalej idzie „Bild" w sprawie pomnika Bismarcka. – Wśród postaci historycznych nie ma błyszczących bohaterów. Jeśli usuniemy nasze posągi, możemy zburzyć całe miasta. Przez wieki dobrobyt Nowego Jorku opierał się wyłącznie na handlu niewolnikami. A piramidy w Gizie zbudowali niewolnicy – pisze dziennik.

W publicznej telewizji ZDF hamburski historyk Jürgen Zimmerer domagał się kilka dni temu jako pierwszy demontażu pomnika Bismarcka. W końcu twórca zjednoczonych Niemiec sprzed półtora stulecia był odpowiedzialny za niemiecką ekspansję w Afryce i z tego tytułu nie ma prawa do dalszej egzystencji w mieście, które czerpało ogromne korzyści w czasach kolonialnych.

– Nawet jeśli nasza najpoważniejsza zbrodnia kolonialna – ludobójstwo Herero na terenie dzisiejszej Namibii w 1904 r. – nie miałaby miejsca, prowadził on politykę mocarstwową, której konsekwencje są wszystkim znane – skomentował tabloid „Bild" pomysł demontażu pomnika, zaznaczając, że jest to pomysł nieco szalony.

Pozostało 83% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy