Kiedy Betty dorastała, Bogart występował już w największych teatrach Nowego Jorku. Odnosił też coraz większe sukcesy na dużym ekranie. Wystąpił w takich filmach, jak: „Skamieniały las”, „Aniołowie o brudnych twarzach”, „High Sierra” czy „Sokół maltański”. Gdy w 1942 r. Lauren Bacall wysiadała z pociągu w Hollywood, Bogart był już wielką gwiazdą filmową z ponad 50 filmami na koncie.
„Mieć i nie mieć”
Lauren Bacall nie umiała się odnaleźć w Hollywood. Nie wiedziała, jak dostosować się do obyczajów eklektycznej hollywoodzkiej elity i podczas licznych przyjęć, na które zabierał ją Howard Hawks i jej nowy agent Charles Feldman, zawsze nieśmiało stała gdzieś z boku. Mimo że nie od razu dostała angaż, Hawks widział w niej przyszłą gwiazdę. Potrzebował jedynie odpowiedniej roli. Pod koniec 1943 r. Hawks za zgodą swojego przyjaciela Ernesta Hemingwaya postanowił zekranizować jego powieść „Mieć i nie mieć”. Bacall była zachwycona, gdy dowiedziała się, że zagra w tej produkcji. Miała nadzieję, że wystąpi u boku kogoś sławnego i przystojnego, jak np. Cary Grant. Hawks oznajmił jej jednak, że będzie partnerować Humphreyowi Bogartowi, co skutecznie wytarło uśmiech z wiecznie czerwonych ust młodej aktorki.
Wkrótce doszło do ich pierwszego spotkania, które – jak nietrudno zgadnąć – nie miało nic wspólnego z miłosnym gromem z jasnego nieba. Bacall miała wówczas 19 lat, a Bogart 44. Fakt, że nie był w jej typie, nie miał jednak większego znaczenia, bo na planie była tak zestresowana, że w ujęciach widać było, jak dosłownie trzęsie się z nerwów. Wtedy z pomocą przyszedł Bogart. Bacall nauczyła się dzięki jego wsparciu trzymać głowę sztywno. Wypracowała nawet słynną sztuczkę, która polegała na tym, że opuszczała brodę możliwie nisko, przez co jej spojrzenie nabierało niezwykłej zmysłowości. Zadziałało, choć nie tylko na widzów. Sposób, w jaki patrzyła podczas prób na Bogarta, sprawił, że chłodne serce aktora zaczęło bić szybciej, co doskonale uchwyciła kamera w słynnej scenie gwizdania. Między aktorami zaiskrzyło. Początkowo więc niewielka rola aktorki dość szybko została rozszerzona do pierwszoplanowej, a „Bogie” i Betty każdego dnia stawali się sobie bliżsi. Wyczuwalna namiętność potęgowała się z każdym ujęciem. Oczy Bacall błyszczały mocniej w kolejnych scenach, a twarz Bogarta łagodniała do tego stopnia, że wkrótce niczym już nie przypominał twardego Ricka Blaine’a z „Casablanki”. Aktorzy zakochiwali się w sobie podczas wspólnej pracy. Było to nieuniknione. Pewnego dnia Bogart, żegnając się z Bacall na dobranoc, włożył rękę pod jej podbródek i nieśmiało ją pocałował. Poprosił też, aby napisała mu swój numer telefonu na pudełku zapałek, które wyciągnął z kieszeni. Tak zaczął się piękny romans aktorki i dramat „Bogiego”, który miał przecież żonę. Oboje byli profesjonalistami, ale miłość zaczęła dominować nad rozsądkiem. Nie było osoby na planie, która miałaby wątpliwości, że aktorów łączy coś więcej niż tylko wspólne sceny, które grali. Wkrótce silne uczucie obezwładniło ich do reszty. Niczym nastolatkowie wymykali się ze studia na przejażdżki i nie umieli się rozstawać, gdy zastawała ich noc.
Ale zdjęcia do filmu skończyły się, a kochankowie musieli się rozstać. Musieli, bo tak zdecydował Bogart, który, mimo że był szaleńczo zakochany, czuł się zarazem winny sytuacji, do której doprowadził. Oboje pogrążyli się więc w rozpaczy i samotności. Nie wiedzieli, jak postępować z uczuciami. „Bogie” dzwonił do Bacall po awanturach z Methot, która groziła, że zabije się, jeśli ją zostawi. Kochankom zostały jedynie listy miłosne i krótkie spotkania, które kończyły się jeszcze większym bólem rozstania. Jednak i te w końcu ustały.
„Wielki sen”
Sukces filmu sprawił, że Howard Hawks postanowił zmonetyzować chemię Bogarta i Bacall, gdyż widzowie pragnęli namiętności, jaką podarowali im aktorzy w „Mieć i nie mieć”. Hawks zaangażował więc obydwoje do udziału w filmie „Wielki sen”. Gdy para ponownie spotkała się na planie, Bogart poinformował Bacall, że jego żona zamierza przestać pić, a on musi dać jej szansę. Lauren była zdruzgotana. Jej cierpienie było tak duże, że widać je nawet w ich pierwszej wspólnej scenie „Wielkiego snu”. Aktorka z każdym dniem na planie stawała się coraz bardziej nieszczęśliwa i przygnębiona. Bogart też nie potrafił szybko pogrzebać uczuć do Bacall. Nadal mówił do niej „Slim”, a ona do niego „Steve”, bo tak nazywały się postaci z filmu, w którym się poznali. Wkrótce aktor pozwolił swoim uczuciom zwyciężyć, wyprowadził się ze swojego domu i przeniósł do hotelu Beverly Hills. Zachwycona Bacall znów zaczęła się z nim widywać. Szczęście aktorki nie trwało jednak długo, gdyż Bogart, umęczony wyrzutami sumienia, postanowił posłuchać nie serca, lecz rozumu. Wrócił do żony, a Bacall znów została sama ze złamanym sercem. Dali widzom miłość na ekranie, lecz gdy światła zgasły, oboje przeżywali jeden z najbardziej nieszczęśliwych momentów w ich życiu.
11 dni i 11 lat
W styczniu 1945 r. Bogart miał już dość swojego małżeństwa. Rozstał się z Methot, lecz wciąż miał obawy, czy różnica wieku i fakt, że Bacall dopiero zaczynała swoją karierę, nie sprawią, że jego uczucia będą jedynie przelotnym etapem jej życia. Jednak przy tej kobiecie wszystko było inne. Bogart uwierzył, że znów może być naprawdę szczęśliwy i nie musi bać się miłości, która już dawno zawładnęła jego życiem. 10 maja 1945 roku Humphrey Bogart i Mayo Methot oficjalnie się rozwiedli. Zaledwie 11 dni później do ołtarza zmierzała z nim już Lauren Bacall. Wreszcie mogli być razem. Gdy aktorka powiedziała „tak”, Bogartowi po policzkach pociekły łzy szczęścia. Pobrali się podczas prywatnej ceremonii w posiadłości w Malabar Farm w Ohio. Po złożonej przysiędze aktor pochylił się nad Bacall, by ją pocałować i szepnąć do ucha: „Witaj, mała”.