Ambasador Rosji: Zwycięstwo pod Warszawą nie doprowadziłoby do rewolucji w Europie

- Lenin popełnił zasadniczy błąd żywiąc nadzieję, że ofensywa Armii Czerwonej wznieci rewolucję w Polsce i dalej na Zachodzie. Bolszewicy liczyli na poparcie ze strony polskich robotników i chłopów – przeliczyli się fatalnie - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew

Aktualizacja: 15.08.2020 13:57 Publikacja: 15.08.2020 13:50

Siergiej Andriejew, rosyjski ambasador w Polsce

Siergiej Andriejew, rosyjski ambasador w Polsce

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

"Rzeczpospolita": Dobrze się stało, że Rosja przegrała bitwę na przedpolu Warszawy 15 sierpnia 1920 r.?

Siergiej Andriejew: Dla Polski to jest wielki sukces i powód dla dumy. My tu, oczywiście, nie mamy z czego się cieszyć.

A dla świata? Gdyby nie “Cud nad Wisłą”, Europę ogarnęłaby komunistyczna rewolucja.

Moim zdaniem, to przesada. Nawet gdyby Rosja pod Warszawą odniosła zwycięstwo, to nie doprowadziłoby do rewolucji w Europie. Nie było tam ku temu obiektywnych przesłanek, a Rosja Radziecka po najcięższej wojnie domowej po prostu nie miała sił, aby kontynuować działania wojenne.

Latem 1920 r. Lenin popełnił zasadniczy błąd żywiąc nadzieję, że ofensywa Armii Czerwonej wznieci rewolucję w Polsce i dalej na Zachodzie. Bolszewicy liczyli na poparcie ze strony polskich robotników i chłopów – przeliczyli się fatalnie: okazało się, że w Polsce przywiązanie do obrony niepodległości państwa przed zagrożeniem zewnętrznym dla narodu jest ważniejsze od podziałów klasowych. Żadnego poparcia miejscowej ludności w Polsce Armia Czerwona nie uzyskała i to przesądziło o wyniku tej wojny.

Podobny błąd wcześniej popełnił Piłsudski wyruszając na Kijów. Na Ukrainie polskie wojska były postrzegane jako agresorzy, a sprzymierzeni z nimi petlurowcy jako zdrajcy. Dlatego armię polską i petlurowców tak szybko wyparto z Ukrainy i Białorusi.
Wojskom radzieckim należało zatrzymać się na granicy polskich ziem etnicznych, na Linii Curzona, czyli z grubsza na obecnej granicy Polski. 

Białoruś i Ukraina to są więc ziemie rosyjskie?

W tamtych czasach postrzegano je jako rosyjskie. W szczególności, na paryskiej konferencji pokojowej w 1919 r. mocarstwa zwycięskie wychodziły z założenia, że narody białoruski i ukraiński są częścią szerszej nacji rosyjskiej i opowiadały się za wyznaczeniem granicy między Rosją a Polską na „linii Curzona”.

Cała rozmowa w poniedziałkowym wydaniu "Rzeczpospolitej" i na rp.pl.

Historia
Wołyń, nasz problem. To test sprawczości państwa polskiego
Historia
Ekshumacje w Puźnikach. Po raz pierwszy wykorzystamy nowe narzędzie genetyczne
Historia
Testament Bolesława Krzywoustego, czyli rozbicie dzielnicowe
Historia
Fridtjof Nansen i Roald Amundsen. Wikingowie XIX wieku
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Historia
Amazonka odkryła swoją tajemnicę