Latynosi mieli powody, żeby oczekiwać upragnionej od lat abolicji imigracyjnej. Jednak zamiast niej środowiska latynoskie dostały od nowego prezydenta zimny prysznic w postaci nominacji Janet Napolitano na szefa Homeland Security. XXV gubernator stanowa Arizony zasłynęła z kilku antyimigracyjnych decyzji. Między innymi ogłosiła stan wyjątkowy w strefie przy granicy południowej Arizony, wprowadziła angielski jako urzędowy język tego stanu, ograniczając dostęp do informacji urzędowej po hiszpańsku, oraz podpisała ustawę zabraniającą zatrudniania przez firmy z Arizony nielegalnych imigrantów pod karą odebrania im tytułu do prowadzenia działalności gospodarczej.
Bez wątpienia swoją niechęć, a w zasadzie nienawiść, do imigrantów Janet Napolitano przeniosła do Waszyngtonu. Jednym z pierwszych zadań podlegającego jej departamentu była realizacja uchwalonego przez Kongres w 2007 roku projektu „The Mérida Initiative” polegającego na współpracy Homeland Security ze służbami policyjnymi Meksyku, Belize, Kostaryki, Salwadoru, Gwatemali, Hondurasu, Nikaragui i Panamy w celu walki z produkcją oraz przemytem marihuany i opiatów na terytorium USA. Współpraca w ramach „Mérida Initiative” nie przewidywała przekazywania broni ani pomocy finansowej. Wsparcie latynoskich partnerów miało polegać na przekazaniu im sprzętu i wiedzy o łącznej wartości 1,6 mld dolarów. Wstępnie przewidziane było przekazanie ośmiu helikopterów Bell 412, dwóch samolotów Cessna 208 i technologii kontrolujących telekomunikację. Oprócz tego służby wymienionych krajów miały być zaopatrzone w specjalne skanery, urządzenia rentgenowskie, sprzęt audiowizualny i zaplecze informatyczne. Dodatkowo USA miały wesprzeć reformę systemu sądowniczego Meksyku inwestycjami w infrastrukturę o wartości 400 mln dolarów.
Amerykański koń trojański
Wydawało się, że program „Mérida Initiative” spotka się z gorącą aprobatą opinii publicznej wymienionych krajów. Tymczasem amerykańska inicjatywa wywołała falę krytyki społecznej tych rządów, które wyraziły wstępnie zgodę na udział w programie. Koncepcja „Mérida Initiative” była wzorowana na pomyśle prezydenta Kolumbii Andrésa P. Arangi, który w latach 1998–1999 chciał realizować „Plan Kolumbia”. Kolumbijska inicjatywa spotkała się wtedy z ostrą krytyką południowoamerykańskich mediów, które wytykały Bogocie służalczość wobec USA. Niedozwolone uprawy koki miały być likwidowane za pomocą rozpryskiwanych z samolotów amerykańskich herbicydów. Skutkiem ubocznym było niszczenie legalnych upraw rolnych i wzrost zachorowań lokalnej ludności na raka i choroby płuc. „Plan Kolumbia” nigdy nie został do końca zrealizowany.
Program „Mérida Initiative” okazał się jednak przede wszystkim zalegalizowanym polowaniem na Meksykanów przekraczających bez dokumentów granicę z USA. Choć więc wydawał się słuszny z punktu widzenia walki z kartelami narkotykowymi, spotkał się z falą krytyki ze strony zwolenników otwartej granicy między Meksykiem i USA. Zwolennicy budowania Unii Północnoamerykańskiej z przerażeniem przyglądali się, jak w ramach realizacji „Planu Meksyk” sekretarz Janet Napolitano wzmocniła patrole południowej straży granicznej o 360 agentów. Pojazdy nowych oddziałów patrolujących południową granicę USA zostały wyposażone w aparaty rentgenowskie, sprzęt noktowizyjny i różnego typu skanery. Długa na 3218 km granica została podzielona na 100 odcinków kontrolowanych przez nowych agentów straży granicznej, służb imigracyjno-celnych oraz Biura ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej i Materiałów Wybuchowych (Bureau of Alcohol, Tobacco, Firearms and Explosives). Napolitano zamieniła ją w strefę wojny.
„Mérida Initiative” była planem zainicjowanym jeszcze przez rząd George’a W. Busha, ale miała głównie na celu wspomaganie policji i służb Meksyku w walce z kartelami przemytniczymi. Tymczasem administracja Obamy wykorzystała ten program do stworzenia z Rio Grande czegoś w rodzaju Linii Maginota przeciw nielegalnym imigrantom. Jak to się miało do złożonej przez senatora Baracka Obamę w czasie kampanii wyborczej obietnicy poprawy losu imigrantów zawartej w haśle „Wyciągnąć ludzi z cienia”?
Marnotrawstwo czy obrona interesu narodowego?
Amerykanie zaczęli sobie zadawać pytanie, czy plan ‚Mérida Initiative” nie jest ogromnym marnotrawstwem pieniędzy publicznych. Walka z przemytem środków halucynogennych, w szczególności suszu z konopi indyjskich, powszechnie uznanego za dyskusyjny narkotyk miękki, przybrała w czasie prezydentury Obamy absurdalne rozmiary. Mimo kryzysu finansów publicznych jego administracja utopiła olbrzymie kwoty w walce ze szmuglem środków, na które jest po prostu ogromny popyt na amerykańskim rynku. Najwyraźniej doświadczenie 13 lat prohibicji nie nauczyło Amerykanów, że najlepszą formą kontroli nad produkcją i dystrybucją środków halucynogennych jest ich legalny obrót na wolnym rynku. Dlatego właśnie po prezydenturze Obamy tak wiele stanów zdecydowało się na legalizację marihuany. Na poziomie prawa federalnego Ameryka ślepo pogrążyła się w wojnie, której nie może wygrać. Jednocześnie ogranicza swoim obywatelom prawo wolności wyboru, łamiąc tym samym Kartę Praw, którą stanowi dziesięć pierwszych poprawek do Konstytucji Stanów Zjednoczonych.