Śledztwem kierował prokurator Hans Ehard. Jego zadaniem było udowodnienie, że pucz był dziełem Kampfbundu – ligi bojowej trzech stowarzyszeń nacjonalistycznych: NSDAP, Oberland League i Bund Reichskriegsflagge.
Zdumiewa, że Hitler naprawdę wierzył w powodzenie puczu, mimo że tak naprawdę nie uzyskał wsparcia ze strony Reichswehry, policji landowej czy nielicznych członków rządu bawarskiego, na których wcześniej liczył. Marzył mu się marsz na Berlin, wzorowany na marszu Mussoliniego na Rzym. Okoliczności w Monachium były jednak zupełnie inne niż we Włoszech.
Z perspektywy późniejszej przerażającej roli, jaką w historii Niemiec i świata odegra Adolf Hitler, jego zachowanie w czasie tego „puczu piwnego" wydaje się wręcz karykaturalne. Wieczorem 8 listopada 1923 r. kazał obstawić swoim ludziom wejście do piwiarni Bürgerbräukeller przy Rosenheimer Straße w dzielnicy Haidhausen, w której naradzali się jego polityczni sojusznicy, przywódcy Kampfbundu. Następnie odegrał błazeńską scenkę wkroczenia szturmem do lokalu z pistoletem w dłoni. Cała sytuacja mogłaby jedynie śmieszyć, gdyby nie świadomość, że w tak groteskowy sposób zachowywał się człowiek, który za 15 lat utopi świat we krwi.
Hitler rozkazał ustawić w drzwiach piwiarni ciężki karabin maszynowy skierowany lufą w kierunku obradujących przywódców Kampfbundu. Następnie wskoczył na krzesło, wystrzelił z pistoletu w sufit i rozpoczął neurotyczną tyradę o wybuchu „rewolucji narodowej", która obali rządy w Monachium i Berlinie. Zdumionym trzem koalicjantom Kampfbundu: Gustavowi Ritterowi von Kahrowi, gen. Otto von Lossowi i dowódcy bawarskiej policji Hansowi Ritterowi von Seißerowi, kazał wyjść ze sobą na zaplecze piwiarni. Tam, wyraźnie pobudzony jakimiś środkami odurzającymi, wymachiwał im pistoletem przed nosami, krzycząc przy tym, że powołuje rząd bawarski kierowany przez eksprezydenta policji monachijskiej Ernsta Pöhnera, a sam obejmuje urząd kanclerza Rzeszy. Tak rozpoczęła się piwiarniana „rewolucja narodowa", której kult stanie się fundamentem ideologicznym III Rzeszy. Cała ta żałosna „rewolucja" zakończyła się tego samego dnia strzelaniną na pobliskim Odeonsplatz przy pomniku Feldherrnhalle. Pech chciał, że jedna z kul minęła Hitlera i trafiła stojącego przy nim Maxa Erwina von Scheubnera-Richtera, który, padając, złapał swojego wodza za rękę i pociągnął na ziemię. Fatalny w skutkach przypadek zdecydował o losie milionów ludzi, którzy przez Hitlera stracą życie niecałe dwie dekady później.
„Rewolucja narodowa" trwała więc kilka minut. Najgłośniej słychać było wyjącego z bólu Göringa, który z rozerwanym kulą karabinową jądrem uciekał w boczną uliczkę. Podobnie Hitler wymknął się obławie i schronił w domu Hanfstaegla, gdzie dopiero dwa dni później odnalazła go policja.