Podobne gesty nie były rzadkie na froncie, na którym zaciekłość w walce przeplatała się z ludzkim braterstwem wszystkich uczestników rzezi. Krwawe straty roku 1916 oraz niepowodzenia „zwycięskich ofensyw” doprowadzą rok później do niepokojów i buntów w armii francuskiej. Także Niemcy mieli dość i w połowie grudnia 1916 r. wysłali za pośrednictwem USA pierwsze propozycje pokojowe. Zostały one odrzucone przez czujących świeżą krew, ginących w sprawiedliwej wojnie Francuzów. Rzecz skomentował w swoim stylu gen. Mangin: „nasi ojcowie Rewolucji odmawiali paktowania z wrogiem, zanim zapewnili triumf Prawa i Wolności nad tyranami (...) Na ich pełne hipokryzji propozycje Francja odpowiedziała lufami waszych dział i ostrzami waszych bagnetów”. Wojna potrwa jeszcze prawie dwa lata...
Verdun stało się symbolem koszmaru wojny „uprzemysłowionej”. Posyłając 37 mln pocisków artyleryjskich (z tego aż 22 mln wystrzelili Niemcy) na kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych, obie armie okazały się godnymi adeptami rewolucji przemysłowej. Cena była wysoka – pod Verdun przelało krew 377 tys. Francuzów (z tego 163 tys. padło lub zaginęło) oraz 327 tys. (w tym 143 tys. poległych) Niemców. Ginęły całe pułki, a pod koniec decydującego boju 11 lipca 1916 r. raptem 60 francuskich obrońców powstrzymywało... 30 atakujących Niemców.
Mimo zacierającego pamięć o latach 1914 – 1918 dramatu II wojny światowej Verdun stało się symbolem heroizmu i tragedii tak dla Francuzów, jak i dla Niemców. To tu 22 września 1984 r. prezydent Mitterrand i kanclerz Kohl, trzymając się za ręce przy żołnierskich grobach, zakończyli symbolicznie spór, który w ciągu 70 lat trzykrotnie sprowadził na francuską ziemię niesioną przez Niemców wojnę.