W trzecim etapie walk, od 30 marca do 8 kwietnia, nowa ofensywa Falkenhayna przyniosła pewne rezultaty: na lewym brzegu Mozy Niemcy zmusili Francuzów do wycofania się na stoki wzgórza 304. Na prawym brzegu zaś zajęli wreszcie wieś Vaux i przecięli linię kolejową łączącą tę wioskę z Fleury. Jednak 3 kwietnia gwałtowny kontratak dywizji gen. Mangina, która weszła do boju po 18-kilometrowym marszu, odepchnął ich aż pod Douaumont.

Nowy atak podjęty przez wojska Kronprinza 9 i 10 kwietnia związał równocześnie obrońców na obu brzegach. Padła wyżyna Mort-Homme, ale na pozostałych kierunkach natarcie się załamało. Francuzi mają może słabszą artylerię, ale przewagę daje im system zmian opracowany przez Pétaina. Zmęczone, skrwawione dywizje odsyłane są na tyły, zanim nastąpi kryzys odporności, a na ich miejsce wchodzą „świętą drogą” oddziały wypoczęte i uzupełnione. Dzięki temu systemowi przez sektor Verdun przejdzie w latach 1916 – 1917 aż 259 z 330 pułków francuskiej piechoty. Po stronie niemieckiej natomiast jednostki wymieniano znacznie rzadziej.

Obie strony walczyły dzielnie, ale poczucie misji towarzyszące dalekim od patriotycznych deklamacji francuskim poilus (to powszechne przezwisko możemy tłumaczyć jako „niegoleni”, gdyż w okopach nie obowiązywał regulaminowy nakaz codziennego pozbywania się zarostu) pchało ich do heroicznych czynów. Pułki najmłodszych poborowych, zwanych od błękitnego munduru bławatkami (te symbolizują we Francji nieśmiałość), szły do ataku na bagnety z „Marsylianką” na ustach...

Do nastroju żołnierzy dostroił się znający ich świetnie Pétain. Po ciężkich bojach dnia poprzedniego 10 kwietnia wydał legendarny rozkaz, którego ostatnie zdanie stało się hasłem obrony całego kraju: „9 kwietnia to dzień chwały naszych wojsk; wściekłe ataki armii Kronprinza zostały wszędzie złamane: piechurzy, artylerzyści, saperzy i lotnicy 2. Armii współzawodniczyli w bohaterstwie. Cześć wszystkim! Niemcy zaatakują z pewnością znów, niech każdy pracuje więc i stara się, by osiągnąć taki sukces jak wczoraj. Odwagi! Dorwiemy ich!”.Do końca kwietnia Niemcy ograniczyli się do działań lokalnych, odnosząc drobne sukcesy w okolicach Douaumont. Za to na lewym brzegu Francuzi odbili 20 kwietnia wyżynę Mort-Homme. Bilans dwóch miesięcy walk był dla Falkenhayna i następcy tronu fatalny: wejście na ok. 7 km w głąb pierwotnych pozycji francuskich kosztowało ich ponad 200 tys. zabitych i rannych. Z kolei do końca kwietnia obrońcy Verdun mieli ok. 67 tys. zabitych lub zaginionych oraz 59 tys. rannych.