Niepewność potęgowały plotki, „pewne” nowiny od rodzin obecnych w Wiedniu Polaków oraz artykuły prasowe. Emocje szarpały też wojskiem tworzonym pod okiem carskiego brata, wielkiego księcia Konstantego. Generał Dąbrowski dążył do sformowania sił zdolnych obsadzić granicę z Prusami, reagując na pogłoski o rychłej utracie części ziem Księstwa. Generał wysłał też potajemnie gońca do Fryderyka Augusta, obiecując mu poparcie sprawy saskiej w razie wojny. Obawy te potwierdziła ogłoszona 25 lutego 1815 r. wiadomość o nabytkach Prus, żądających w Wiedniu Poznania i części Wielkopolski, Bydgoszczy, powiatu noteckiego oraz Gdańska, Prus Zachodnich i Torunia. Do strat tych dopisano z czasem oddanie Austrii Wieliczki i odpadnięcie od Księstwa Krakowa.
Wbrew obawom Czartoryskiego i samych Rosjan napoleońskie „sto dni” nie wzbudziło już w Polakach nadziei. Napoleon pozostał w sercach, niektórzy czekali, „że jeszcze z tej niedoli wydobyć się zdoła”, lecz większość elit grzać się już chciała w blaskach nowego słońca.24 marca 1815 r. generał Krukowiecki przywiózł Konstantemu zapewnienie, że car osiągnął, co chciał w sprawach polskich. Zaś sędziwy prezes Senatu Tomasz Ostrowski otrzymał 6 maja carski list z wieścią o zamiarze przybrania tytułu króla polskiego. Na Wisłą ubolewano nad stratą części ziem, ale przyjęto kongresowe rozwiązanie jako zło mniejsze od rozbiorów. „Będzie jednak Królestwo!” – pisał z ulgą w dzienniku lubelski szlachcic Ignacy Baranowski. Trzy dni po zwolnieniu poddanych z przysięgi przez Fryderyka Augusta, car podpisał konstytucję Królestwa Polskiego.
Chory Czartoryski przybył do Warszawy 13 czerwca, przywożąc jej tekst i ukaz rozwiązujący Radę Naczelną Tymczasową, która wezwała „szanowny naród polski” do wdzięczności i posłuszeństwa wobec cara. Prawdziwe odczucia części Rady wyrażał jej prezes Wasilij Łanskoj, pisząc: „konstytucja darowana Polsce nie zrobiła na Polakach takiego wrażenia, jakiego można by się spodziewać od narodu bardziej czującego. Przywiązanie Polaków do Napoleona zostaje jak wprzódy i żadne wysiłki cara nie mogą zbliżyć z Rosjanami narodu polskiego, w szczególności zaś jego wojska, w którym żywimy sobie żmiję gotową wylać zawsze swój jad na nas”.