Przy cesarzu Francuzów przetrwał szturm Drezna przez wojska wrogiej koalicji (26 sierpnia) i bitwę pod Lipskiem (16 – 19 października). Ciężko przeżył fakt, że większość wojsk saskich opuściła polskich i francuskich towarzyszy, strzelając im w plecy.

Pozostając przy poddanych, Fryderyk August naraził się na szykany zwycięzców i niewolę w Berlinie; to tam odsunięto od niego ostatnich wiernych mu Polaków. Pokazał charakter, godząc się na dokonanie na rzecz Prus podziału Saksonii i zrzeczenie się tytułu księcia warszawskiego dopiero w trakcie kongresu wiedeńskiego. We wzruszającej odezwie z 22 maja 1815 r. zapewniał dawnych poddanych o trwałości uczuć do nich.

Pisząc ją, wiedział, że aż do klęski lipskiej władze administracyjne i sądy okupowanego Księstwa odmawiały decyzji i wyroków w imieniu utworzonej przez Rosjan Naczelnej Rady Tymczasowej, prześcigając się w deklaracjach lojalności dla legalnego władcy. Na wierność wobec niego powołały się też te rady departamentowe, które odmówiły podpisania adresu do cara wzmacniającego pozycję walczącego o przetrwanie polskiej autonomii księcia Adama Czartoryskiego. Zirytowany książę wspominał później, że jego akcja nie miała na celu „popisywanie się z sentymentem dla króla saskiego, o którym nikt nie wątpi i któremu nikt nie przeczy, który temu królowi w niczym pomóc nie może, lecz chodziło, żeby się ocalić od nowego podziału”.

Dwanaście lat po kongresie wiedeńskim zeszło Fryderykowi Augustowi na odbudowie uszczuplonego państwa saskiego. Sentyment do Polaków pozostał, o czym świadczy odmowa wydania Rosjanom generała Kniaziewicza (1824 r.), którego car Mikołaj podejrzewał o przywództwo polskich spisków. Zmarł w szóstą rocznicę śmierci Napoleona (5 maja 1827) z imieniem podziwianego i przeklinanego zarazem cesarza na ustach.