Zagłada japońskich lotniskowców

W tym czasie grupa bombowców z „Horneta” dotarła nad miejsce, w którym trzy godziny wcześniej zaobserwowano japońską flotę. Nie znalazła jej jednak, gdyż okręty Nagumo odpłynęły na północny wschód. Amerykańskie eskadry zaczęły na własną rękę szukać przeciwnika – część maszyn skierowała się w stronę Midway, a reszta nad otwarte morze.

Publikacja: 16.11.2007 13:32

Zagłada japońskich lotniskowców

Foto: Rzeczpospolita

Red

Jako pierwsza wypatrzyła Japończyków 8. Eskadra Torpedowa z „Horneta”. Jej atak został jednak krwawo odparty. Japońskie myśliwce zestrzeliły wszystkie maszyny, a żadna ze zrzuconych do wody torped nie trafiła. Podobny los spotkał pilotów z 6. Eskadry z „Enterprise” oraz 3. Eskadry z „Yorktowna” – ocalało zaledwie sześć z 22 samolotów.

O godz. 10.20 Nagumo mógł wreszcie posłać przeciwko wrogim lotniskowcom swoje bombowce, samoloty torpedowe i myśliwce. Ale gdy tylko zaczęły startować, nadleciała kolejna fala amerykańskich maszyn. Niczym rój pszczół spadła na wrogie okręty. Artyleria przeciwlotnicza otworzyła ogień ze wszystkich luf. Było już jednak za późno. Na zatłoczone gotowymi do startu samolotami pokłady lotniskowców posypały się bomby. Rozpętało się istne piekło.

Pożary i eksplozje – jedna z bomb wybuchła pod pokładem, w hangarze wypełnionym torpedami – w ciągu kilku minut ogarnęły „Akagi”, flagowy okręt Nagumo. Wiceadmirał ewakuował się na krążownik „Nagara”, a załoga jeszcze przez kilka godzin bezskutecznie walczyła o uratowanie okrętu. W wielką pochodnię błyskawicznie zmienił się też „Soryu”, trafiony trzema bombami przez dauntlessy 3. Eskadry Bombowej z „Yorktowna”. Z kolei dwie eskadry z „Enterprise” pod dowództwem kmdr. por. Wade’a McClusky’ego zdemolowały „Kagę” – wybuchające bomby wyrwały ogromną dziurę w pokładzie, pod którym rozszalały się płomienie. O godz. 10.35 trzy z czterech japońskich lotniskowców były płonącymi wrakami, które tylko zrządzeniem niebios utrzymywały się na wodzie. Wieczorem dwa z nich zostały dobite torpedami przez własne niszczyciele.

W tej dramatycznej sytuacji dowódca ocalałego z pożogi „Hiryu” nie stracił rezonu i poderwał do lotu 18 bombowców oraz sześć myśliwców. Japońskie samoloty pognały za amerykańskimi maszynami, które po udanym ataku wracały na „Yorktowna”. Po drodze natknęły się na patrol wildcatów. Po krótkiej walce dziesięć bombowców spadło do wody, ale pozostałe zdołały dotrzeć do lotniskowca i zrzucić bomby. Pech chciał, że dwie wybuchły wewnątrz „Yorktowna”, niszcząc kotły i wywołując pożar. Potężny lotniskowiec nie mógł manewrować. Kontradm. Fletcher przeniósł się na krążownik „Astoria” i przekazał dowodzenie w bitwie Spruance’owi.

Gdy po dwóch godzinach sytuacja została opanowana, a silniki „Yorktowna” znowu zaczęły pracować, niespodziewanie nadleciała druga grupa samolotów z „Hiryu”. Dwie torpedy ugodziły w lewą burtę i przez wyrwy do środka wdarła się woda. Okręt przechylił się. Jego maszyny zamilkły. Ponieważ w każdej chwili mógł zatonąć, kapitan zarządził ewakuację załogi na krążące w pobliżu niszczyciele.

Zemsta dokonała się ok. godz. 17, gdy amerykańskie bombowce z „Enterprise” odnalazły ostatni japoński lotniskowiec. Trafiony sześcioma ciężkimi bombami „Hiryu” zaczął się palić. Załoga wytrwała na posterunku, ale nad ranem 5 czerwca musiała zejść do szalup. O godz. 8.00 nad „Hiryu” zamknęły się wody oceanu. Dowiedziawszy się o pogromie zespołu Nagumo, adm. Yamamoto, którego eskadra znajdowała się 500 mil morskich na zachód od Midway, chciał rzucić na Amerykanów swoje pancerniki. Powstrzymała go mylna, jak się potem okazało, informacja o zauważeniu pięciu amerykańskich lotniskowców. Admirał uznał się za pokonanego i zarządził odwrót ku wybrzeżom Japonii.

Na „odchodne” przeciwnicy zadali sobie jeszcze po jednym ciosie. 6 czerwca amerykańskie bombowce dopadły uszkodzone wskutek kolizji japońskie krążowniki „Mikuma” i „Mogami” – ten pierwszy zatonął, a drugi mimo trafienia zdołał dotrzeć do bazy. Natomiast japoński okręt podwodny posłał na dno wypalony kadłub „Yorktowna”, który był holowany do Pearl Harbor.

Jako pierwsza wypatrzyła Japończyków 8. Eskadra Torpedowa z „Horneta”. Jej atak został jednak krwawo odparty. Japońskie myśliwce zestrzeliły wszystkie maszyny, a żadna ze zrzuconych do wody torped nie trafiła. Podobny los spotkał pilotów z 6. Eskadry z „Enterprise” oraz 3. Eskadry z „Yorktowna” – ocalało zaledwie sześć z 22 samolotów.

O godz. 10.20 Nagumo mógł wreszcie posłać przeciwko wrogim lotniskowcom swoje bombowce, samoloty torpedowe i myśliwce. Ale gdy tylko zaczęły startować, nadleciała kolejna fala amerykańskich maszyn. Niczym rój pszczół spadła na wrogie okręty. Artyleria przeciwlotnicza otworzyła ogień ze wszystkich luf. Było już jednak za późno. Na zatłoczone gotowymi do startu samolotami pokłady lotniskowców posypały się bomby. Rozpętało się istne piekło.

Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy