Natychmiast zebrał się gabinet. Jeszcze tego samego dnia zapadła decyzja o zbrojnym odbiciu wysp.
Kontradmirał J.F „Sandy” Woodward dowodzący w Gibraltarze ćwiczeniami otrzymał rozkaz sformowania grupy interwencyjnej i przygotowania okrętów do rejsu na południowy Atlantyk. W skład grupy weszło pięć niszczycieli i trzy fregaty. W następnych dniach siły Woodwarda wzmocniły kolejne fregaty i niszczyciele.
Równolegle służby admiralicji przygotowały do wyjścia w morze okręty przebywające w portach brytyjskich. Zarekwirowały też lub wyczarterowały kilka statków handlowych, które miały przewieźć oddziały lądowe i zaopatrzenie dla sił operujących aż 12 tys. km od metropolii. 5 kwietnia port w Portsmouth opuściły lotniskowce „Hermes” i „Invincible”, dwie fregaty, okręt desantowy-dok, cztery okręty desantowe (z pierwszym rzutem wojsk lądowych na pokładach). Na lotniskowcach bazowało 20 samolotów myśliwsko-szturmowych Sea Harrier i 30 śmigłowców. Wyjście zespołu z Portsmouth przerodziło się w olbrzymią patriotyczną manifestację. Na nabrzeżach zebrały się tysiące ludzi. Nad tłumem wznosił się transparent: „Good luck Navy, giv’em hell” (Powodzenia, floto, poślij ich do piekła).
9 kwietnia porty brytyjskie opuściła kolejna grupa okrętów, w tym wyczarterowany liniowiec „Canberra” z pododdziałami powietrzno-desantowymi na pokładzie. Prócz tego na południowy Atlantyk już wcześniej skierowano dwa atomowe okręty podwodne.
Bazą etapową sił brytyjskich była Wyspa Wniebowstąpienia. Na znajdujące się tam lotnisko Wideawake (za zgodą władz amerykańskich, które je wybudowały) przerzucono bombowce Vulcan, samoloty tankowania powietrznego Victor, maszyny do zwalczania okrętów podwodnych Nimrod oraz samoloty transportowe. W ciągu kilku dni od wybuchu wojny na tej sennej do tej pory wysepce znalazło się ponad 1000 osób personelu wojskowego. Byli to głównie żołnierze służb logistycznych.