Z tego powodu administracja amerykańska prezydentów Ronalda Reagana i George’a Busha seniora nie krytykowała reżimu Husajna za brutalne łamanie praw człowieka, czego ukoronowaniem było użycie gazów bojowych przeciwko powstańcom kurdyjskim.

Także sygnały w sprawie konfliktu iracko-kuwejckiego były niejasne. Pani Glaspie, ambasador USA w Bagdadzie, stwierdziła w rozmowie z irackim prezydentem: „Nie mamy opinii na temat konfliktów między Arabami, takich jak np. wasz spór terytorialny z Kuwejtem”. Ową wypowiedź Saddam Husajn uznał za milczące przyzwolenie na realizację swych agresywnych planów.

Upadek komunizmu w krajach Europy Środkowej i osłabienie Związku Radzieckiego oznaczało załamanie bipolarnego porządku światowego. W tej sytuacji planowany najazd na Kuwejt stawał się jeszcze jednym lokalnym lub regionalnym konfliktem granicznym, a nie próbą opanowania terytorium państwa sympatyzującego z Zachodem przez kraj należący do sowieckiej strefy wpływów, jak do niedawna patrzono na Irak.