Rz: Dzisiaj mija 145. rocznica wybuchu powstania styczniowego – jednego z najdłuższych zrywów narodowych. Czy legenda powstania styczniowego żyje w polskiej tradycji i literaturze?
Eustachy Rylski: Powstanie, o które pani pyta, było najtragiczniejsze ze wszystkich mi znanych, chociażby ze względu na swoją absolutną nadaremność i niepowszechność. To było także najbardziej elitarne polskie powstanie. Literatura, a ona interesuje mnie bardziej od tradycji, lubi taką ekskluzywność, w związku z czym je zaanektowała. Literaturze się ono, na różnym zresztą poziomie, przysłużyło. Narodowi – nie.
Czy w takim razie naród powinien jakieś elementy tej tradycji dziś podtrzymywać? A jeśli tak, to jakie?
Sądzę, że dzielność, osobiste męstwo, sprzeciw wobec przemocy są godne podziwu, a w każdym razie szacunku. Niezależnie od przyczyny, która ludzi do tego skłania. Odwaga, męstwo, dzielność to wartości same w sobie. W powstaniu styczniowym ich nie brakowało.
Powstanie zakończyło się klęską i śmiercią wielu Polaków, jednak w naszym kraju kultywujemy jego pamięć. Czy nie jest to – jak mówią niektórzy – przejaw polskiej narodowej megalomanii?