Jak dotąd wszystko układało się pomyślnie, dokładnie miesiąc od wyruszenia z Egiptu armia znalazła się w pobliżu pierwszego miasta wrogiej koalicji. Młody faraon postanowił nie zwlekając pociągnąć pod mury fortecy. Wraz ze sztabem i świtą ruszył na północ. Za nim szła dywizja Amona, a dalej trzy pozostałe dywizje, które rozciągnęły się w marszu w długą kolumnę. Wąż zbrojnych wychodził z lasu Labwi, przeprawiał się przez płytki bród na Orontesie i wkraczał na rozległą nizinę na południe od Kadesz.
W trakcie przemarszu królewska świta napotkała dwóch beduinów z plemienia Szosu, sprzymierzonego z Hetytami. Przedstawili się oni jako wysłannicy swych naczelników plemiennych, którzy zapragnęli porzucić króla Hetytów i przejść do obozu faraona. Zapewnili przy tym Ramzesa, że ich naczelnicy są wraz ze sztabem i wojskami króla Hetytów daleko na północ, w pobliżu Aleppo, a strach przed faraonem każe Hetytom trzymać się z daleka od południowej Syrii.
Połechtany tymi wieściami Ramzes beztrosko wysforował się przed swoją armię, by rozbić obóz w dogodnym miejscu na północny zachód od Kadesz. Miasto leżało w widłach Orontesu i wpadającej do niego mniejszej rzeki. Do tego przekopana fosa pomiędzy nimi czyniła miasto wyspą i ułatwiała obronę. Ale fosy ani mury nie ochronią długo księcia Kadesz przed gniewem faraona, skoro hetycki sprzymierzeniec jest daleko i wyraźnie tchórzy!
Po przekroczeniu zachodniego strumienia świta Ramzesa wraz z żołnierzami dywizji Amona rozpoczęła budowanie obozu naprzeciw miasta. Ramzes usadowił się na złotym tronie, by mieć na wszystko oko. Ale wtedy jak grom z jasnego nieba spadła na niego straszna wiadomość. Sztabowcy rozesłali po okolicy zwiadowców, a ci pochwycili dwóch hetyckich szpiegów obserwujących z ukrycia poczynania Egipcjan. Przyprowadzono ich do Ramzesa na przesłuchanie, a wtedy wyszło na jaw, że król Hetytów wcale nie ukrywa się w północnej Syrii, ale wraz z potężną armią i sojusznikami stoi gotów do walki na wschód odKadesz! Wysokie mury miasta zasłoniły Hetytów przez wzrokiem Egipcjan, a wysłanie dwóch Szosu było podstępem.
Gniew faraona skierował się w pierwszym momencie przeciwko własnym oficerom. Jak to możliwe, przecież od dawna egipscy gubernatorzy i wasale w południowej Syrii zapewniali go, że armia hetycka jest daleko! Ale nie było w tym momencie czasu na rozliczanie winnych, trzeba było działać. Dywizja Ra przekraczała właśnie długą kolumną równinę Kadesz, dwie pozostałe stały jeszcze w lasach Labwi, czekając na przeprawę. Wezyr oraz podczaszy zostali natychmiast wyprawieni, by przyspieszyć przemarsz przynajmniej dywizji Ptaha. Towarzysząca faraonowi rodzina królewska została odesłana na zachód pod opieką najstarszego księcia Prehirunmefa. Ramzes zaś zaczął przygotowywać dywizję Amona do odparcia ataku Hetytów.