Urządzenie do pomiaru czasu jest bowiem przedmiotem niesamowicie symbolicznym, a jego twórca – demiurgiem. Przy czym symboliczne funkcje zegara są wcale niejednoznaczne – przypuszczam, że najbardziej rozpowszechniona ukazuje go jako milczącego świadka ludzkich czynów i przeżyć. Jak śpiewała nieśmiertelna Irena Santor – i znowu zegar odmierza czas, na liściach rosa złocista od gwiazd. Piękna to jest i wspaniała poezja, jakkolwiek w tej konkurencji nieco wyżej cenie sobie Apollinaire’a z „Mostu” Mirabeau: Zegar już bije, noc już nastaje, dni przemijają, ja pozostaję.
Jak niby powszechnie wiadomo, między upadkiem Cesarstwa Zachodu w 476 r. a upadkiem Cesarstwem Wschodu w 1453 r. grube ciemności pokrywały ziemię. Ten okres nazwano średniowieczem, czy Wiekami Średnimi.
Z pewnym odcieniem pogardy, bo przecież po nich nastąpiło odrodzenie, a odradzać to się można ze zgliszcz i właśnie upadków. Ale te ciemne wieki rozjaśniało nie tylko boskie światło strzelistych katedr gotyckich, pobłyskiwała w nich również myśl techniczna.
Skrętny dyszel w połączeniu z chomątem, resorowany powóz, pług koleśny, wiatrak, młyn wodny, galeon, okulary – te wszystkie ułatwiające życie urządzenia wynaleziono przecież w średniowieczu. Bez galeonu i wiatraka mógłbym jeszcze jako tako egzystować, ale bez okularów – już nie. No i oczywiście wynaleziono w owych wiekach zegar mechaniczny.
Z całym szacunkiem do poprzednich mierników czasu (inna sprawa, że każdy byt jest jakimś zegarem, bo we wszystkim odciskają się znaki przemijania) zegar mechaniczny całkowicie odmieniał nasze pojęcie świata. Czas posegmentował się inaczej, rozdrobnił się w precyzyjne serie małych drobinek, a nad „ciemnym” światem rozległo się Wielkie Tykanie. Co prawda ludzie wciąż chodzili z zadartą głową, tylko, że teraz nie popatrywali w niebo, ale na zegarowe wieżyce świątyń i ratuszy. Ale później, z chwilą wynalezienia zegarka ręcznego, pochylili głowy przez tym magicznym urządzeniem, spuszczając oczy na swe brzuchy i przeguby. Mechaniczny zegar wtargnął więc w nasze zmysły, w nasze uszy i oczy. A wiadomo – nasz aparat zmysłowy wciąż wyznacza ramy ludzkiego poznania. Prawda, status quo ante zachowały zmysły powonienia i smaku, albowiem zegary wącha się i jada chyba dość rzadko.