Dziewczyna, zamiast zyskać dworską ogładę, wróciła z brzuchem. Inna, dużo późniejsza wersja rozpowszechniona przez amerykańskiego pisarza Washingtona Irvinga (1783 – 1859) podaje, że Julian był stronnikiem rodu króla Wittizy, który jego rywal Roderyk przy poparciu Kościoła katolickiego pozbawił władzy, samego zaś Wittizę zabił, nazywając „heretykiem zapatrzonym w islam”.
Wątek ten rozwija hiszpański historyk Ignacio Olagüe Videla w książce „La Revolución islámica en Occidente”. Islam jest dlań w pewnym sensie ostatnim, radykalnym stadium arianizmu, gałęzi chrześcijaństwa ograniczającej boskość Chrystusa („Syn nie istniał wiecznie”), którą przyjęli Wizygoci i która do 589 roku była religią państwową w Hiszpanii, dopóki król Rekkared nie zmienił jej na katolicyzm. Tarik, według hiszpańskiego historyka, był wizygockim namiestnikiem prowincji Mauretania Tingitana (dzisiejsze Maroko), który zamierzał przywrócić arianizmowi dawne znaczenie z pomocą afrykańskich sojuszników. Tyle że Wizygoci nie mieli w Afryce żadnej prowincji, a na początku VIII wieku próżno by szukać na dworze królewskim i wśród wizygockich elit arian.
Nie wiadomo, czego dotyczyła umowa Juliana z Tarikiem lub Musą. Może było tak: wy mi pomożecie w sporach dynastycznych czy pomszczeniu zhańbionej córki, a ja wam dam… No, właśnie – co? Przecież chyba nie cały półwysep! Abd el Hakem podaje, że Julian obiecał Tarikowi przeprowadzenie go do Andaluzji, ale Tarik mu nie ufał i zażądał dwóch pozostałych córek jako „poręczenia” umowy. Ciekawe, czy nie popełnił błędu Roderyka i nie zwrócił Julianowi pociech w stanie błogosławionym.
Tak czy inaczej, Musa skonsultował się z omajjadzkim kalifem Al Walidem I. Kalif zachował wstrzemięźliwość. Rekonesans tak, małe łupienie tak, ale żadna duża wyprawa zamorska. Musa miał posłać innego wyzwoleńca Abě Zorę Tar-fa z czterystoma ludźmi i tyluż końmi na czterech statkach. Oddział pobuszował trochę w okolicy dzisiejszego Algeciras, połupił sobie i w lipcu 710 roku wrócił do Afryki. Tak to wszystko się mogło zacząć. Choć postać owego wyzwoleńca robi wrażenie wymyślonego bohatera eponimicznego hiszpańskiego miasta Tarifa nad Cieśniną Gibraltarską.