We wrześniu 2001 r. prof. Zygmunt Bauman opublikował w „Tygodniku Powszechnym” esej „Imiona cierpienia, imiona wstydu” poświęcony marnej kondycji współczesnego człowieka.
W tekście tym wspomniał między innymi o tragicznych skutkach, jakie przyniósł dla ludzkości XX wiek, epoka totalitaryzmów. Przekonywał, że wszystkie złe uczynki, niczym w teorii „skrzydeł motyla”, które swym ruchem powodują zmiany we wszechświecie, nie pozostają bez znaczenia. W epoce globalnej moralności, w jakiej żyjemy, muszą zostać napiętnowane i ukarane: „Odpowiedzialność moralna jest niepodzielna – jak samostanowienie narodu czy ta władza, jakiej się ich rządy domagają. Wymaga ona, by zbrodnie na ludziach dokonane nie uchodziły sprawcom na sucho i by ci, co zbrodnię knują lub gotują, wiedzieli, że im ona na sucho nie ujdzie. Ale odpowiedzialność wymaga wielu innych jeszcze rzeczy i bez nich pozostanie niespełniona. Jeśli bowiem ponosimy odpowiedzialność za to, by w świecie, jaki współzamieszkujemy, dla krzywdy ludzkiej i zadawania ludziom bólu nie było miejsca, to nie wolno nam spocząć, zanim ci, co czynią zło, nie zostaną oddani sprawiedliwości i ukarani, ale też i zanim zabraknie w tym świecie niesprawiedliwości, jaka poczuciem krzywdy się odciska, w jakiej zło się lęgnie i na jakiej złoczyńcy żerują”.
Filozofia moralna Baumana mogłaby więc stanowić znakomity punkt oparcia dla rozliczeń z XX-wiecznymi totalitaryzmami. Zło zostało w niej jednoznacznie nazwane i pozbawione jakiegokolwiek usprawiedliwienia. Krzywda ludzka jest godna potępienia bez względu na brunatny czy też czerwony kolor uzasadniającej ją ideologii.
Ale kłopot w tym, że opisywane kanony filozoficzne nie są dziś miarą oceny totalitarnej przeszłości. Najlepszym dowodem jest sprawa samego Zygmunta Baumana.
W 2005 r. odnalazłem i opublikowałem dokumenty dotyczące Baumana z zasobów IPN. Wynikało z nich, że w latach 1945 – 1953 późniejszy filozof był oficerem Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Formacja ta, choć ubrana w mundury wojskowe, z wojskiem miała niewiele wspólnego. Była bowiem tworzonym przez Sowietów zbrojnym ramieniem partii komunistycznej i zadaniami dokładnie odpowiadała wojskom wewnętrznym NKWD. Bauman dobrze znał i tę drugą formację, służył w niej bowiem krótko w czasie wojny, w moskiewskiej milicji.