Trzeba było przede wszystkim uzyskać tzw. pismo drukarskie, tzn. odpowiedni zestaw ruchomych czcionek odlanych ze stopu ołowiu, antymonu i cyny. […] Antymon nadawał czcionkom pożądaną twardość, cyna zaś powodowała, że stop był bardziej płynny. [….] Aby czcionki można było odlać, należało najpierw sporządzić ze stali tzw. patryce, tzn. stemple z wygrawerowanymi, wypukłymi, odwróconymi stronami, wizerunkami liter, cyfr i innych znaków. Następnie za pomocą stempli poprzez uderzenie młotkiem odbijano wgłębione wizerunki wspomnianych znaków w tzw. matrycach, które były miedzianymi blaszkami o grubości ok. 5 mm. […] Matryce stanowiły formy odlewnicze czcionek. Poprzez lejkowaty kanał wlewano do nich metalowy stop. Powstawały w ten sposób czcionki, które składały się ze słupka, tzn. prostokątnego trzonu o wysokości ok. 25 mm, i główki, czyli wypukłego, odwróconego stronami, reliefu litery lub innego znaku z tzw. oczkiem, tzn. górną płaszczyzną tego znaku odbijaną w czasie druku, oczywiście po uprzednim zaczernieniu farbą. Oprócz czcionek trzeba było jeszcze przygotować tzw. ślepy, tzn. niedrukujący, materiał zecerski (justunek) służący do wypełniania w składzie przerw między wyrazami i zakończeń krótszych wierszy. […]
Następnym etapem po odlaniu czcionek było rozmieszczenie ich w przegródkach (tzw. króbkach) kaszt zecerskich. Liczba poszczególnych czcionek nie była jednakowa. Jednych ze względu na częstotliwość występowania liter było więcej, innych mniej, w związku z czym przegródki w kasztach były różnej wielkości. […]
Za: Jan Pirożyński, „Johannes Gutenberg i początki ery druku”, Wydawnictwo PWN, Warszawa 2002, s. 51 – 61.