Nie jest to relacja naocznego świadka, ale opracowanie historyka usiłującego weryfikować źródła informacji. Pisze on tak: „Książę Wiernych (Al Nasir, kalif almohadzki w latach 1199 – 1213 —j.r.) wezwał ludzi z najdalszych zakątków swojego kraju, a ci stawili się w wielkiej liczbie. Na początku roku 609 (ery muzułmańskiej, czyli w czerwcu 1212 roku ery chrześcijańskiej – J. R.) wyruszył on z Sewilli i udał się w kierunku Jaén. I został tam, by poczynić przygotowania i zorganizować oddziały. A Alfonso – oby Bóg go przeklął – opuścił Toledo z ogromną armią i dotarł do Calatravy, którą obległ. (...) Muzułmanie oddali go w ręce Alfonsa, gdy uzyskali odeń gwarancję bezpieczeństwa. Jednak duża liczba chrześcijan odłączyła się od Alfonsa – oby Bóg go przeklął! – gdy powstrzymywał ich od zabijania muzułmanów w zamku. Rzekli mu: – Wziąłeś nas tylko po to, byśmy pomagali ci podbijać kraj, a zabraniasz nam łupić i zabijać muzułmanów. Nie potrzebujemy w takim razie twego towarzystwa. Emir Wiernych opuścił tymczasem Jaén i spotkał Alfonsa w miejscu nazywanym al Ikab, nieopodal zamku zwanego Hisn Salim. Alfonso – oby Bóg go przeklął! – rozstawił w szeregi swą armię, przygotował ludzi i przypuścił niespodziewany atak na muzułmanów niegotowych do bitwy. Zadał im klęskę, a wielka liczba Almohadów straciła życie. Główną przyczyną tej klęski były podziały panujące w sercach Almohadów. Za czasów Abu Jusufa Jakuba (kalif almohadzki w latach 1184 – 1199 —j.r.) dostawali oni swój żołd regularnie co cztery miesiące. Ale potem, a zwłaszcza podczas tej kampanii, przy wypłacie żołdu porobiły się spore zaległości. Ludzie widzieli w tym sprawkę wezyrów i buntowali się wściekli. Słyszałem od kilku z nich, że nie wyciągali swych mieczy, nie przygotowali włóczni ani w żaden sposób nie gotowali się do bitwy. Z takim nastawieniem uciekli po pierwszym ataku Franków (tj. chrześcijan —j.r.). Emir Wiernych pozostawał nieugięty jak żaden król przed nim. I gdyby nie ta jego nieugiętość, całą armię wycięliby w pień, zabili bądź pochwycili do niewoli. (...) Ta wielka klęska muzułmanów miała miejsce w połowie miesiąca Safar (16 lipca 1212 roku —j.r.).
Alfons – oby Bóg go przeklął! – opuścił to miejsce, nabrawszy wraz ze swymi ludźmi łupów po muzułmanach i wyruszył w kierunku miast Bajjasa (Baeza) i Ubbaza (Úbeda). Baezę zastał niemal zupełnie wyludnioną. Podpalił tamtejsze domy i zburzył największy meczet. Potem dotarł do Úbedy, gdzie zgromadziło się wielu pokonanych muzułmanów, uciekinierów z Baezy i mieszkańców samego miasta. Oblegał je przez 13 dni, aż w końcu zdobył je siłą, zabijając, biorąc do niewoli i grabiąc. Wraz ze swymi ludźmi wziął jako jeńców tak dużo kobiet i dzieci, że mógł nimi zapełnić wszystkie chrześcijańskie terytoria. Był to o wiele większy cios dla muzułmanów niż klęska w bitwie”.
Jak widzimy, odpowiedzialni za klęskę byli skorumpowani, okradający żołnierzy wezyrowie, przez których wojsku zabrakło ducha walki. Inny autor muzułmański upatruje przyczyn porażki w wydanym przez kalifa rozkazie zgładzenia kilku opornych szejków almohadzkich tuż przed bitwą.