– Kiedy zostaną rozwiązane problemy najistotniejsze obecnie dla Polski, powinna powstać ustawa, która Powązki Wojskowe uczyni nekropolią narodową, zarządzaną przez państwo – mówi „Rzeczpospolitej" Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. – Dołożę wszelkich starań, by taki projekt powstał – dodaje.
To niejedyny ostatnio pogrzeb wysoko postawionego funkcjonariusza PRL. W lutym na tym cmentarzu spoczął były wiceminister obrony gen. Zbigniew Nowak, a kilka tygodni wcześniej – Franciszek Rusek, prokurator generalny ze stanu wojennego. W odróżnieniu od nich Kania nie posiadał grobowca rodzinnego, a zgodę na pochówek wydało miasto. W dodatku spoczął w miejscu eksponowanym, obok gen. Wojciecha Jaruzelskiego i Józefa Oleksego, choć w odróżnieniu od nich nie pełnił żadnych funkcji państwowych w wolnej Polsce.
Zdaniem szefa Urzędu do Spraw Kombatantów decydującego głosu w sprawie Powązek Wojskowych nie powinien mieć stołeczny ratusz. – Cmentarz powinien być wyjęty z zasobu cmentarzy komunalnych, czyli – krótko mówiąc – powinniśmy wrócić do sytuacji z okresu międzywojennego. Zarządcą powinien stać się np. wojewoda czy MON i podejmować decyzje o pochówkach po zasięgnięciu opinii Instytutu Pamięci Narodowej – mówi.
Czerwony panteon
Kontrowersje wobec Powązek Wojskowych nie ograniczają się jednak do współczesnych pochówków. Po II wojnie światowej komunistyczne władze zaczęły urządzać na cmentarzu panteon wybitnych postaci Polski Ludowej, grzebiąc obok siebie przywódców państwowych i sprzyjających im artystów. Z tego powodu na Powązkach Wojskowych, często w ogromnych grobowcach, wciąż leżą m.in. Bolesław Bierut, gen. Karol Świerczewski, marszałek Marian Spychalski i Władysław Gomułka.