Według niektórych wersji jest to jedno z wielu wcieleń gefilte fisz, czyli faszerowanej ryby, którą Żydzi przyrządzali co najmniej od średniowiecza. O ile jednak np. Żydzi niemieccy nadziewali szczupaka, to karp jest charakterystyczny dla Żydów Rzeczypospolitej. Dobitnie uświadamia to lektura „Kuchni koszernej” Rebekki Wolf, wydanej pod koniec XIX w. w Niemczech, w której to książce karp po żydowsku w ogóle nie występuje. Figurują tam natomiast, ni mniej, ni więcej, tylko karpie po polsku, tyle że jest to ryba duszona w piwie z dodatkiem korzeni i tartego piernika. A, bo właśnie, wedle innych szkół rybie mięso wcale nie jest rozdrabniane, a istotą potrawy jest sposób jej doprawienia.
Tak czy owak wszystkie polskie wersje tego dania łączy wyraźnie słodki smak, z udziałem rodzynek i migdałów. Ale już karp w wydaniu Żydów litewskich (mówiących też nieco odmienną wersją jidysz) nie jest słodki, za to bardziej pikantny, dzięki dużej ilości pieprzu.
Wypadałoby tu zamieścić kilka różnych przepisów, ale miejsce jest tylko na jeden. Wybrałem więc recepturę Wandy Macherzyńskiej, która przed wielu laty przejęła ją od swej znajomej. Ten karp po żydowsku smakował mi najbardziej i tę wersję przyjęliśmy w naszej domowej kuchni.
4 średnie karpie
kilka kulek ziela angielskiego