Rz: Wystąpił pan w ostatnim numerze „Frondy” z apelem o pamięć o tragicznym losie Polaków w Związku Sowieckim w latach 30. Dlaczego tak ważne jest przypominanie tamtych wydarzeń?
Andrzej Nowak: Bo mało kto o tym mówi, mało kto się tym zajmuje. A przecież w latach 1934 – 1938 wymordowanych zostało przynajmniej 150 tysięcy Polaków, czyli co szósty Polak mieszkający w Związku Sowieckim (wliczając w to kobiety i dzieci). W Leningradzie, największym skupisku Polaków w ZSRR (około 50 tysięcy), w okresie tzw. wielkiej czystki (1937 – 1938) Polacy byli rozstrzeliwani 31 razy częściej niż przedstawiciele innych narodów, Rosjanie, Żydzi czy Niemcy...
Z jakiego powodu?
Furia stalinowskiego aparatu terroru zwróciła się przeciwko Polakom, ponieważ Polska była traktowana jako polityczny wróg numer jeden. Wszyscy Polacy zamieszkujący w ZSRR byli traktowani jako V kolumna II RP. Niestety, władze polskie wtedy niewiele zrobiły, by upominać się o los mordowanych. A w okresie PRL tę zbrodnię całkowicie wymazano z pamięci. Przykre jest to, że po odzyskaniu niepodległości również nie chcemy o holokauście Polaków w ZSRR pamiętać. Skupiliśmy się na jednej tylko zbrodni – katyńskiej, spychając w niepamięć los innych ofiar.
Dlaczego lepiej pamiętamy zbrodnię katyńską?