Miasto zdobyto bez większego trudu, ale francuski garnizon schronił się w cytadeli, która była dobrze obwarowana. Francuzi nie mogliby bronić się długo, gdyż, jak pisze kronikarz, zaskoczeni atakiem nie zdążyli zgromadzić wystarczającej ilości zapasów. Flamandowie zostawili więc część oddziałów pod wodzą Gwidona de Namur, by oblegały cytadelę, a resztę Wilhelm z Jülich poprowadził na Cassel.
Gdy wieści o tych wydarzeniach doszły do króla Francji, ten zwołał rycerstwo na wyprawę do Flandrii. Filip Piękny chciał pomścić zmasakrowanych w Brugii Francuzów i spacyfikować bunt. Na wezwanie władcy przybył „kwiat rycerstwa”, a dowództwo objął Robert d’Artois, zwycięzca spod Furnes. Kiedy wojsko to zbliżało się do Courtrai, Gwidon de Namur doszedł do wniosku, że jego siły nie wystarczą, by stawić im czoło. „Wiedział – jak pisze Villani – że nie będzie mógł uniknąć bitwy ani opuścić Courtrai i oblężenia twierdzy, gdyż czyniąc to i wracając do Brugii ze swym wojskiem, byłby martwy i zhańbiony”. Dlatego wezwał Wilhelma z powrotem.
Źródła podawały, że Flamandów było od 10 do 60 tys. Jednak współcześni historycy są na ogół zgodni, by szacować liczebność armii powstańczej na ok. 9 tys. ludzi. Z Brugii przyszli mieszczanie wyszkoleni do służby w miejskiej milicji – dowodzili nimi Wilhelm z Jülich i Piotr Coning. Z zachodniej, nadmorskiej części Flandrii przybyło ok. 2,5 tys. ludzi pod rozkazami Gwidona de Namur. Byli też Flamandowie ze wschodu, w tym z Gandawy i Ypres. Wśród tych 9 tysięcy było jedynie kilkuset szlachty.
Armia francuska, choć mniej liczna, była zdecydowanie lepiej uzbrojona i wyszkolona. Wśród 6 tys. zbrojnych połowę stanowiła jazda. Przeciw francuskim kopiom i mieczom Flamandowie mieli tylko piki oraz okute żelazem pałki zwane goedendag, czyli „dzień dobry”.
„Podczas gdy flamandzcy żołnierze walczyli pieszo, najważniejszą i najbardziej spektakularną częścią francuskiej armii była kawaleria. Wszyscy wielcy i dumni rycerze z Francji byli obecni pod Courtrai, zakuci w świetne i kosztowne pancerze, zbrojni w kopie i miecze. Wielu z nich wygrało złote ostrogi na rycerskich turniejach” – pisze Kelly De Vries w pracy „Infantry Warfare in the Early Fourteenth Century”.