Dalszą próbą włączenia współwyznawców w niosące także im nadzieję wypadki była, podjęta wraz z Józefem Aronowiczem, próba sformowania lekkokonnego pułku żydowskiego, co Kościuszko zaaprobował we wrześniu 1794 r. Mianowany pułkownikiem Berek zwrócił się z (autorstwa Niemcewicza?) apelem do „dzieci plemienia Izraelitów”, by wstępowały do tworzącego się pułku.

Ze względu na czas pułk nie ukończył formowania. Rosjanie maszerowali już wszak na stolicę, 10 października Kościuszko wpadł w ich ręce pod Maciejowicami, a 4 listopada Suworow rozpoczął szturm Pragi. Ginąć w nim będą obok siebie polscy i żydowscy jej obrońcy i mieszkańcy.

Berek jednak zawsze już czcić będzie Naczelnika, który wyciągnął rękę do Żydów – współobywateli. Jak wspominał przyszły kolega z 5. Pułku Strzelców Konnych, Zygmunt Kurnatowski: „Joselewicz lubił wspominać nie tyle własny oddział, z którym walczył pod Kościuszką, co innych żołnierzy, bodaj z regimentów lub ochotniczych chorągwi, z którymi się razem rozkładał obozem czy inaczej zetknął. Wspominał, że nigdy ani przedtem, ani też potem nie zaznał rozkoszy dzielenia wspólnych nadziei, niebezpieczeństw, przekonań. Kościuszkę czcił jak bóstwo, powiadając, że „gdyby Naczelnik był z nami, to i cały świat z nami by o prawdziwą wolność walczył”.