Rzeką Wołgą morze wódy

No i wreszcie stało się. Zdeterminowani Rosjanie dosiedli okrętów i hulajże na nieobjęte morza. I popłynęły morskie opowieści. Pewnie najciekawsza jest właśnie ta, którą prezentujemy dziś czytelnikom – o czynach, wyprawach i marynarzach dzielnego kapitana Vitusa Beringa, takoż o śmierci jego nieszczęsnej.

Publikacja: 11.06.2008 10:47

Mapa nowych odkryć na Północy po roku 1950, rycina Guillaume’a Delisle

Mapa nowych odkryć na Północy po roku 1950, rycina Guillaume’a Delisle

Foto: bridgeman art library

Rosja poczuła wreszcie zew oceanów, który później wybitnie na nią podziała. Nie zawsze z dobrym skutkiem, o czym świadczy choćby spektakularne lanie pod Cuszimą.

Wszelako trzeba sprawiedliwie podkreślić, że Rosjanom od dawna nieobcy był trud marynarski, bo przecież – jak zresztą wszyscy – próbowali żeglugi śródlądowej. I znów z różnym powodzeniem, że przypomnimy dumną wyprawę posłów wielkiego księcia Moskwy do perskiego szacha, którą uskuteczniono ściśle rosyjską rzeką Wołgą. Piękne to przedsięwzięcie opisał ongi na łamach znakomitego miesięcznika „Mówią wieki” wybitny rosyjski historyk, prof. Jurij Eskin, uczony z rzadką maestrią władający piórem.

Był początek XVII stulecia: na wielkoksiążęce jednostki ładowano podarki dla szacha. Rzecz to zrozumiała i przyjęta między monarchami, aby obdarzać się wszystkim, co najcenniejsze mają do dyspozycji ich władztwa. Ładowano więc na rosyjskie jednostki frukty, miody, pierogi i gigantyczną liczbę skór sobolich, w które zawsze obfitowała matuszka Rossija. Wszystko galanto ochędożyli, przymocowali, rzucono cumy i płyń Wołgo, rzeko!

Wszelako wnikliwemu oku profesora, który skrupulatnie przebadał inwentarz tej sławnej legacji, nie uszedł fakt, ze pośród podarków dla szacha znajdowała się też dość monstrualna liczba „wiader wina”. No, rzecz ciekawa, albowiem szach był muzułmaninem i jego wiara z pewnością zabraniała mu picia wina, zwłaszcza wiadrami. Jednakże na wyrafinowanie kulturalnym i chyba niezbyt restrykcyjnym obyczajowo dworze perskim pewnie monarcha raz i drugi mógł przymknąć oko, gdy któryś z jego dworzan wychylił sobie kieliszek wina. A dworzan miał doprawdy wielu. Tyle że profesor poucza nas, że „wiadro”w ówczesnym język rosyjskim oznaczało naczynie o objętości ok. 12,3 litra, zaś wino, no, to po porostu była wódka. Mówiąc krótko – zacni posłowie wieźli rzeką do szacha morze wódy! To już coś.

Ale nie dość na tym, gdyż posłowie wieźli szachowi inny jeszcze prezent, niezbicie świadczący o daleko już posuniętej technologicznej innowacyjności ludów słowiańskich. Była to misterna maszyneria, o wielu przemyślnie poprowadzonych rurkach, zwieńczona zgrabnym kuraskiem. Nie może być wątpliwości, bo – jak twierdzi profesor – każde słowiańskie oko natychmiast rozpozna w tym urządzeniu machinę do pędzenia bimbru.

Profesor ma świętą rację, myślę, ze również każdy Polak comme il faut nie miałby najmniejszej trudności z identyfikacją tego przedmiotu. Dlatego też nie rozdzierajmy szat nad obyczajami ludów bliskich i dalekich., bośmy sami pełni winy (i wódki). Niewykluczone zresztą, że szach potrzebował tej maszynerii do badań nad problematyką energii odnawialnej, co z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się ze wszech miar godne pochwały.Problem w tym, że natura ludzka jest okrutnie słaba i – dzień po dniu – posłowie coraz chętniej kosztowali pańskiego winka.

W końcu popłynęli tak szparko, że statek wywrócili, a cenny ładunek zmieszał się z zimnymi wodami Wołgi. O, nie chciałbym znaleźć się w ich skórze. Wracać do Moskwy, przed srogie oblicze wielkiego księcia po nowe wiadra i maszyny? Przecież knut albo i topór, jak obszył. Wyciągnąć łódź i płynąć do Persji? Ale tam szach równie srogi i bardzo zniecierpliwiony.Nie martw się jednak, cny Czytelniku! Posłowie łódź nową łacno skombinowali, ognistej wody pod dostatkiem uwarzyli, maszynerię zgrabnie zrekonstruowali i szacha godnie uczcili.

No i wszystko skończyło się dobrze, a może i lepiej.

Jarosław Krawczyk, redaktor naczelny "Mówią wieki"

Rosja poczuła wreszcie zew oceanów, który później wybitnie na nią podziała. Nie zawsze z dobrym skutkiem, o czym świadczy choćby spektakularne lanie pod Cuszimą.

Wszelako trzeba sprawiedliwie podkreślić, że Rosjanom od dawna nieobcy był trud marynarski, bo przecież – jak zresztą wszyscy – próbowali żeglugi śródlądowej. I znów z różnym powodzeniem, że przypomnimy dumną wyprawę posłów wielkiego księcia Moskwy do perskiego szacha, którą uskuteczniono ściśle rosyjską rzeką Wołgą. Piękne to przedsięwzięcie opisał ongi na łamach znakomitego miesięcznika „Mówią wieki” wybitny rosyjski historyk, prof. Jurij Eskin, uczony z rzadką maestrią władający piórem.

Pozostało 81% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem