Ludwik XI nie zamierzał się dzielić władzą z nikim. Szybko wdał się w konflikty z książętami, którzy powołali tzw. Ligę Dobra Publicznego, aby powstrzymać absolutystyczne zapędy króla Francji.
Kiedy stało się jasne, że niedawny przyjaciel i gość dworu burgundzkiego nie zamierza okazać mu wdzięczności, książę Karol przystąpił do ligi i szybko stał się duszą antykrólewskiego spisku. Francja stanęła w obliczu kolejnej wojny domowej. Oddziały burgundzkie ruszyły na Paryż. 16 lipca 1465 roku doszło do bitwy pod Montlhery. Podczas szarży Karol został ranny w szyję i o mało nie trafił do niewoli. Podstępny Ludwik sięgnął po oręż, którym władał zdecydowanie lepiej od Karola. Za pomocą dyplomatycznych intryg i pieniędzy torpedował kolejne przedsięwzięcia wielkiego księcia Zachodu.
Sprowokował rebelie w Niderlandach i powoli odzyskiwał utracone wpływy w Bretanii, Normandii i Pikardii. Kiedy jednak latem 1475 roku w Calais wylądowała angielska armia Edwarda IV złączonego sojuszem z Burgundczykami, wydawało się, że nic nie zdoła uratować króla Francji.
Historia jednak jest pełna niespodzianek. W decydującym momencie Karol popełnił ogromny błąd. Zamiast ruszyć z armią na spotkanie angielskich sprzymierzeńców, niesiony chęcią poszerzenia swych wschodnich posiadłości zaczął oblegać nadreńskie miasto Neuss. Służący na dworze Ludwika XI Filip de Commynes nie krył zaskoczenia: „Bóg zechciał zmącić rozum księcia Burgundii i ocalić to królestwo”. Zniecierpliwiony Edward, kuszony złotem Ludwika, przystał na siedmioletni rozejm, który podpisano w Picquigny (1475), i wycofał wojska z Francji.
Widząc, że Karol angażuje wszystkie siły na wschodzie, marząc o stworzeniu silnego królestwa wzdłuż Renu, Ludwik postanowił rozstrzygnąć losy burgundzko-francuskiego sporu cudzymi rękami. Jeszcze na początku 1474 roku zawiązał potajemnie antyburgundzką koalicję. Chętnych do przeciwstawienia się ekspansywnej polityce Zuchwałego nie brakowało.