Od dwóch lat trwają poszukiwania przekazanych przez Rosję akt dotyczących zbrodni katyńskiej – ujawnił Dariusz Gabrel, szef Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu.
Dokumenty te niespodziewanie przywiózł 14 października 1992 r. do Polski ówczesny szef rosyjskich archiwów Rudolf Pichoja i przekazał je Lechowi Wałęsie. Była to odpowiedź na apel Wałęsy, który w styczniu 1992 wezwał Borysa Jelcyna do przekazania akt dotyczących zbrodni katyńskiej. O tym, że zbrodni dokonało NKWD, poinformowała oficjalnie agencja TASS w specjalnym komunikacie w 1990 roku. Jednak dopiero dwa lata później Jelcyn przekazał akta Polakom, co pozwoliło na ustalenie dodatkowych szczegółów zbrodni, m.in. nowych miejsc pochówku w Miednoje i Charkowie.
Kancelaria Prezydenta bezskutecznie szuka archiwum katyńskiego
Dokumenty zostały błyskawicznie przetłumaczone i jeszcze w tym samym roku 1992 wydane przez Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Jednak poświadczone przez Rosjan akta, mające olbrzymie znaczenie prawne, nie trafiły do akt prowadzonego śledztwa.
Kancelaria Prezydenta udzieliła Komisji Ścigania odpowiedzi, że nie posiada tych dokumentów w swych archiwach. Do tej pory nie udało się trafić na ich ślad również w Archiwum Akt Nowych, które przechowuje dokumenty dotyczące najnowszych dziejów Polski, dokąd takie dokumenty powinny zostać zgodnie z prawem skierowane.