Lew spod Fergany

Zahir ud-din Muhammad, pierwszy z Wielkich Mogołów, założyciel potężnego imperium w Indiach, urodził się 14 lutego 1483 roku w fergańskim Andiżanie. Jeszcze za życia zdobył sobie przydomek Babur (Lew).

Publikacja: 11.07.2008 16:17

Lew spod Fergany

Foto: AKG/East News

Po matce wywodził się z rodu Czyngis-chana, po ojcu był zaś potomkiem Timura. Nie lubił, gdy nazywano go Mongołem bądź Mogołem – uważał się za Turka. Podobno nie znosił Indii, w których spędził dojrzałe lata swego życia. Do końca swoich dni tęsknił za rodzinną Ferganą.

Czasy, w których przyszło mu żyć, uczyniły z niego wojownika. W głębi duszy groźny Lew był bowiem artystą i poetą. Mimo religijnych zakazów nie stronił od opium i alkoholu. Na co dzień, kiedy nie musiał się oddawać wojennemu rzemiosłu, był postrzegany jako człowiek rozumny i pogodny. Jak na wyrafinowanego estetę przystało, potrafił godzinami z głęboką zadumą wpatrywać się w otaczającą go przyrodę. Babur pozostawił po sobie liczne wiersze, listy i pamiętniki ze swych podróży.

Jako dwunastolatek po śmierci ojca przejął władzę w leżącej na Jedwabnym Szlaku rozległej krainie ze stolicą w Ferganie (obecnie w Uzbekistanie). Potężne do niedawna imperium Timura podzielili już pomiędzy siebie jego potomkowie zawzięcie walczący o prymat w Azji Środkowej. Wujowie Zahira mieli apetyt na jego włości, ale dzięki szczęściu, wytrwałości i lojalności poddanych młody władca odparł najazdy sąsiadów i utrzymał tron.

Babur marzył o odbudowie potęgi przodków i odzyskaniu ich niedawnej stolicy – słynącej z bogactw kultury i sztuki pradawnej Samarkandy. Dwukrotnie zdobywał obiekt swych marzeń. Najpierw jako piętnastolatek po siedmiomiesięcznym oblężeniu w 1497 roku, a cztery lata później odbił miasto z rąk Uzbeków.

Polityka na azjatyckich stepach nie znosi pustki. W koczowniczym tyglu mongolskiej ordy zrodziła się kolejna potęga – tym razem z uzbeckim rodowodem. Na nic zdały się próby Babura zjednoczenia rodów przeciwko wspólnemu zagrożeniu. Wkrótce uzbecki wódz Muhammad Szejbani pobił rywalizujących ze sobą Timurydów, stając się panem prawie całej Transoksanii (dawna nazwa Azji Środkowej).

Wyrzucony z ojczyzny Babur przez kilka lat wiódł żywot wygnańca. Rozżalony, nie krył upokorzenia. W listach pisał: „Przez prawie 140 lat Samarkanda była stolicą naszej dynastii. Teraz obcy nam uzbecki wróg stał się jej posiadaczem. Bóg dał nam królestwo, które jeszcze raz wyślizgnęło się nam z rąk”.

W 1504 roku bezdomny książę na czele 2 tys. wiernych mu ludzi przekroczył zaśnieżone i niedostępne góry Hindukuszu, udając się do Kabulu pogrążonego w chaosie po śmierci jego stryja. Przejął w nim władzę, a rok później zawiązał antyuzbecki sojusz z ostatnim niepodległym państwem timurydzkim – sułtanatem Heratu. Wkrótce jednak niezwyciężone hordy Szejbaniego podbiły i tę prowincję, ponownie zagrażając Baburowi. By zachować pozory ciągłości timurskiej dynastii, przyjął on w Kabulu królewski tytuł szacha.

Zdesperowany Babur przez dziesięć lat toczył ze zmiennym szczęściem walki o odzyskanie ojcowizny. Z pomocą szacha perskiego Ismaila I na chwilę odbił Samarkandę. Uzbeccy chanowie byli jednak zbyt silni i w 1513 roku, po trzeciej nieudanej wyprawie do rodzinnej Transoksanii, uparty Turek musiał dać za wygraną.

Dochody z kabulskiej domeny były niewystarczające, aby zaspokoić oczekiwanie tureckich możnych skupionych wokół dworu Babura. Także władca potrzebował pieniędzy i nowej chwały, aby utrzymać przy sobie zebraną do walki z Uzbekami armię. Coraz częściej pożądliwie spoglądał na południe – na sąsiednie bogate Indie. Gdy zwaśniony z sułtanem Delhi Daulat Chan poprosił Babura o pomoc, ten natychmiast wykorzystał sposobność do wmieszania się w dynastyczną awanturę Lodich.

a.s.

Po matce wywodził się z rodu Czyngis-chana, po ojcu był zaś potomkiem Timura. Nie lubił, gdy nazywano go Mongołem bądź Mogołem – uważał się za Turka. Podobno nie znosił Indii, w których spędził dojrzałe lata swego życia. Do końca swoich dni tęsknił za rodzinną Ferganą.

Czasy, w których przyszło mu żyć, uczyniły z niego wojownika. W głębi duszy groźny Lew był bowiem artystą i poetą. Mimo religijnych zakazów nie stronił od opium i alkoholu. Na co dzień, kiedy nie musiał się oddawać wojennemu rzemiosłu, był postrzegany jako człowiek rozumny i pogodny. Jak na wyrafinowanego estetę przystało, potrafił godzinami z głęboką zadumą wpatrywać się w otaczającą go przyrodę. Babur pozostawił po sobie liczne wiersze, listy i pamiętniki ze swych podróży.

Historia
Historia analizy języka naturalnego, część II
Historia
Czy Niemcy oddadzą traktat pokojowy z Krzyżakami
Historia
80 lat temu przez Dulag 121 przeszła ludność Warszawy
Historia
Gdy macierzyństwo staje się obowiązkiem... Kobiety w III Rzeszy
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Historia
NIK złożyła zawiadomienie do prokuratury ws. Centralnego Przystanku Historia IPN