– A z czego one są?
– Klawisze tej klasy instrumentu są wykonane z kości słoniowej.
– Patrz pan, co te Żydy ze słoniami wyprawiają!
Dowcip raczej niewybredny, ale w jakimś stopniu oddaje prymitywizm nastawień antysemickich, obcych może bywalcom filharmonii, ale pojawiających się jeszcze tu i ówdzie, zwłaszcza po spożyciu wody ognistej. Chociaż we wspomnianej przez autora tego zeszytu, prof. Mariana Fuchsa, polsko-żydowskiej wojnie z połowy XIX wieku właśnie melomani z obu stron obrzucali się inwektywami z gatunku „słoń a sprawa żydowska”. Szczęśliwie, jak pisze profesor, awantura zmieniła się w „sielankę polsko-żydowskiego zbratania”.
„Wojna” przypomniała dowcip, ale „sielanka” przyszła mi na myśl, kiedy wieczorem poprzedniej niedzieli oglądałem transmisję telewizyjną krakowskiego koncertu „Szalom na Szerokiej”.
Pokolenia wielkich kantorów, o których też czytamy w niniejszym zeszycie, słychać było w śpiewie ich znakomitego spadkobiercy. Z kolei w zabawnych występach klezmerów jakby brzmiało echo Mordechaja Gebirtiga – Trubadura Galicji, jak go przedstawia na sąsiedniej stronie prof. Szewach Weiss. Krakowską młodzież, śpiewającą oraz tańczącą razem z wykonawcami, i uśmiechniętych ludzi w oświetlonych oknach powinni zobaczyć ci wszyscy, którzy skłonni są przypisywać nam złe skłonności wyssane rzekomo z mlekiem matki...