W XVI wieku ciężkozbrojna jazda nadal stosowała hełmy zamknięte z ruchomymi zasłonami – miedzy innymi znany ze średniowiecza typ armet. Nowe – to szturmak, zwany też hełmem burgundzkim lub burgonettą, a także morion, który, dzięki filmom fabularnym, w powszechnej świadomości kojarzony jest przede wszystkim z konkwistadorami.
Szturmak miał sferyczny dzwon dobrze przylegający do głowy, z grzebieniem na szczycie i daszkiem z przodu, boki chronione były masywnymi integralnymi napoliczkami, z tyłu znajdował się profilowany nakarczek. Hełmów tych używali najczęściej żołnierze piechoty, zarówno strzelcy, jak i ci walczący bronią białą – mieczem/rapierem, piką lub inną bronią drzewcową. Rzadziej stosowała je wówczas kawaleria. Ewolucja szturmaka doprowadziła do powstania całkowicie zamkniętego hełmu, używanego w XVII wieku przez ciężką jazdę (lansjerzy, kirasjerzy).
Morion z kolei pochodzi od kapalina i tak jak poprzednik pozostawał przez cały okres funkcjonowania hełmem otwartym, wybitnie piechotnym, stosowanym także w oddziałach dragońskich. Z początku miał okrągły dzwon, niski grzebień i wąskie, płaskie półokrągłe rondo. Potem pojawiły się moriony z półokrągłym rondem łukowato zadartym do góry i przechodzącym w charakterystyczny spiczasty daszek z tyłu i z przodu, grzebień zdecydowanie zyskał na wysokości. Moriony cenione były przez strzelców, gdyż ich kształt nie przeszkadzał w dobrym złożeniu się do strzału. W ciągu jego wielowiekowej kariery istniało wiele odmian, jeśli chodzi o niektóre typy, granica pomiędzy nimi a podobnymi kapalinami jest bardzo płynna. Dzisiaj morionów w swej najbardziej klasycznej, XVI-wiecznej postaci używają papiescy szwajcarscy gwardziści.
Długa pika i broń palna, tak niesamowicie efektywne na starym kontynencie, nie odegrały większej roli w czasach konkwisty (piki raczej w ogóle zabrakło). Wpływ na to miał teren walki, charakter działań i wreszcie liczebność przeciwnika. Zmasowany ostrzał prowadzony z arkebuzów czy wczesnych muszkietów w otwartym terenie coraz częściej decydował o zwycięstwie, jednak konkwistadorów było niewielu i nawet gdyby wszyscy mieli broń palną, to straty zadane wielotysięcznym armiom inkaskim lub azteckim byłyby niezauważalne. Długotrwały proces ładowania, wilgoć wpływająca niekorzystnie na proch i funkcjonowanie broni miały też swoje znaczenie. Dlatego więcej od arkebuzerów było kuszników, chociaż i ich broń do szybkostrzelnych nie należała, a była również podatna na klimat (cięciwy). Co ciekawe, w czasie kampanii Cortesa w Meksyku bełtów do kusz dostarczali sprzymierzeni Indianie (groty z obsydianu).
O zwycięstwie Pizarra zadecydował koń. Zwierzęcia tego Inkowie nie znali i bali się go, klasyczna kawaleryjska szarża była po prostu nie do zatrzymania, przeciwnik nie miał ku temu odpowiednich środków (np. długich pik). W przypadku wbicia się jeźdźca w szyk przeciwnika, piechur jest zazwyczaj bez szans, rażony z góry białą bronią. To właśnie ona, a zwłaszcza miecz i ciężki rapier (w królewskiej zbrojowni w Madrycie przechowywany jest np. rapier Pizarra), była przyczyną większości ofiar po stronie wojowników Inki, którzy nie mieli przeciwko niej żadnej skutecznej ochrony.