Polscy Żydzi są niezwykli. To właśnie tu całkiem zintegrowali się Aszkenazyjczycy z Sefardyjczykami – co do tej pory w Izraelu do końca się nie udaje. Pełno jest żartów i anegdot o niesnaskach pomiędzy jednymi a drugimi, np. Sefardyjczycy ciągle naśmiewają się z ostro brzmiącego jidysz i przezywają Aszkenazyjczyków „Wuz! Wuz!” (w jidysz: „Co! Co!”). Ci drudzy oczywiście nie pozostają im dłużni. Icchak Lejb Perec urodził się w 1852 roku w Zamościu. Jego rodzinę stanowili Żydzi sefardyjscy...
Żydzi ci pojawili się w Polsce w XIV – XVI wieku. Migracja ta miała związek z wypędzeniem Żydów z Hiszpanii w 1492 roku przez ówczesnych władców Izabelę i Ferdynanda. Wówczas wygnani Żydzi sefardyjscy rozproszyli się po całej Europie. Niektórzy z nich znaleźli dom we Francji, Niemczech, Anglii, Holandii, na Bałkanach, w Erec Israel, ale większość przybyła do Polski.
Nadzwyczajnym zjawiskiem było to, że we wszystkich krajach, które wówczas przyjęły Żydów, zaczęły funkcjonować dwie synagogi: Aszkenazyjczyków i Sefardyjczyków, oraz dwa różniące się style modlitwy. Tylko w Polsce społeczność żydowska zintegrowała się w największym stopniu...
Icchak Perec wychowywał się w dość skromnych warunkach, a jego rodzice mieli odmienne poglądy na temat przyszłości syna. W podejmowaniu znaczących decyzji to zawsze matka Icchaka miała ostatnie zdanie. Była to osoba o bardzo ortodoksyjnych poglądach, dominującej osobowości i niełatwym charakterze, dlatego najczęściej dopinała swego, zwłaszcza że liberalny mąż cenił sobie wysoce spokój w rodzinie.
Matka Pereca postanowiła, że jej syn nie będzie uczęszczał do świeckich szkół, co spowodowało, że rychło młody Icchak sam musiał zadbać o swoją edukację. Przyszły poeta studiował języki: polski, hebrajski, jidysz, niemiecki oraz rosyjski. Już mając kilkanaście lat, posługiwał się nimi sprawnie w mowie i w piśmie.