Samuraje myją nogi

Mam wrażenie, że postać tytułowego bohatera serialu „Szogun” została ulepiona na motywach losów Togukawy Ieyasu, triumfatora spod Sekigahary. I jeśli ktoś chce go sobie jakoś wyobrazić, to niech sobie przypomni aktora Mifune

Publikacja: 25.07.2008 14:01

Samuraje myją nogi

Foto: AKG/East News

Dawno, dawno temu telewizor był łaskaw wyemitować słynny serial brytyjski „Szogun”, w którym rolę główną, choć nie tytułową, kreował dr Kildare.

Co mocniej posunięci w leciech czytelnicy (a zwłaszcza czytelniczki) z pewnością pamiętają, kim był ów przystojny lekarz, a młodszym wyjaśniam, że postać kreował aktor Richard Chamberlain.

W „Szogunie” grał on Johna Blackthorne’a, pilota angielskiego statku, który rozbił się u wybrzeży Japonii. Tam, po początkowych cierpieniach i upokorzeniach, Blackthorne systematycznie awansuje, zostaje samurajem i zausznikiem potężnego, walczącego o władzę feudała, niejakiego pana Toranagi. W ostatnim odcinku po zwycięstwie w krwawej bitwie Toranaga zostaje szogunem, a pilot zostaje w Japonii, albowiem taka jest jego karma, no i wola szefa. Feudała zaś odgrywał słynny Toshiro Mifune: jak zwykle i jak należy.

Naturalnie serial – jak to serial – za mądry nie był. Ale cóż: piękne dziewczyny, egzotyczne kostiumy, za pasem broń, seppuku jak się patrzy – w sumie było na czym oko zawiesić. Stereotyp gonił stereotyp w coraz szybszym tempie. Wszelako było też coś z prawdy, i to podkreślone bardzo grubą krechą. Mianowicie pełna obrzydzenia pogarda, jaką Japończyk comme il faut darzył Europejczyka.

Mimo bowiem namacalnego faktu, że ów Europejczyk wynalazł rozmaite pożyteczne urządzenia, jak choćby okręt dalekomorski i morderczy muszkiet, to nie ma właściwych prawdziwemu człowiekowi pojęć honoru, przyzwoitości i smaku. Czyli że w najlepszym razie jest skończonym chamem, w najgorszym zaś półmałpą. Nadto wydaje niemiły zapach dla wysubtelnionego nosa japońskiego estety – po prostu śmierdzi. Serial serialem, ale Shusaku Endo, znakomity japoński pisarz, w świetnej powieści „Samuraj” z równym uporem podkreśla ów nieprzyjemny dla nas efekt zmysłowy.

Zapach zapachem, ale problem wzajemnej pogardy międzykulturowej to kwestia bardzo poważna, związana ze starym jak świat rozpoznaniem „innego”, to podstawa każdej grupowej tożsamości. My, Europejczycy, mamy w tej sprawie bogate doświadczenia. Nie trzeba się dziwić XVI-wiecznym Japończykom. Zastanawiam się, kto pierwszy wymyślił „czarną małpę”. W każdym razie wolę tego, który pierwszy nazwał kobietę kwiatem.

Dawno, dawno temu telewizor był łaskaw wyemitować słynny serial brytyjski „Szogun”, w którym rolę główną, choć nie tytułową, kreował dr Kildare.

Co mocniej posunięci w leciech czytelnicy (a zwłaszcza czytelniczki) z pewnością pamiętają, kim był ów przystojny lekarz, a młodszym wyjaśniam, że postać kreował aktor Richard Chamberlain.

Pozostało 84% artykułu
Historia
Historia analizy języka naturalnego, część II
Historia
Czy Niemcy oddadzą traktat pokojowy z Krzyżakami
Historia
80 lat temu przez Dulag 121 przeszła ludność Warszawy
Historia
Gdy macierzyństwo staje się obowiązkiem... Kobiety w III Rzeszy
Historia
NIK złożyła zawiadomienie do prokuratury ws. Centralnego Przystanku Historia IPN