Ta z kolei, jak się wydaje, była niezrozumiała dla każdej strony bezpośrednio zaangażowanej w konflikcie, a nie tak rzadko mogła być odczytywana jako przejaw niechęci. Do takiej sytuacji doszło między innymi we Lwowie, w momencie ostatecznego wyparcia z niego Ukraińców. Doszło wówczas do pogromu Żydów, w którego trakcie kilkadziesiąt osób zabito, wiele raniono, obrabowano i spalono kilkadziesiąt domów. Według Moraczewskiego i wysłanej tam specjalnej delegacji Ministerstwa Spraw Zagranicznych klimat sprzyjający pogromowi tworzyło dość powszechne przekonanie polskich obrońców Lwowa o sprzyjaniu przez ludność żydowską Ukraińcom. Raport delegacji MSZ i szereg innych przekazów źródłowych wiążą pogrom z faktem wypuszczenia z więzień przez Austriaków i Ukraińców kryminalistów, których część miała się ponadto znaleźć wśród obrońców Lwowa. Z pewnością fakty te nie pozostały bez wpływu na charakter wystąpień antyżydowskich. Można sądzić, że zaważyły one na ich drastyczności, ale o ich zaistnieniu decydowały chyba wspomniane przekonania o sprzyjaniu Ukraińcom przez ludność żydowską. Skłonny jestem w pełni zawierzyć relacjom podkreślającym neutralność większości ludności żydowskiej, ale czy nawet pełna neutralność (o ile jest w ogóle możliwa) nie wywoływała sprzeciwu, zwłaszcza w sytuacji charakteryzującej się poczuciem zagrożenia? (...) Ani tego, ani innych pogromów usprawiedliwiać nie można, ale ich potępienie nie zwalnia od prób wyjaśnienia okoliczności, w jakich do nich doszło.

Roman Wapiński „Pokolenia Drugiej Rzeczpospolitej”