Temu miało służyć porozumienie Ligi Katolickiej i Unii Protestanckiej zawarte w Ulm 3 lipca 1620 r., według którego protestanci i katolicy zobowiązali się nie prowadzić przeciwko sobie działań wojennych na terenie Rzeszy. Oznaczało to ni mniej, ni więcej, że Czesi nie mają co liczyć na pomoc niemieckich protestantów. Cesarz niemiecki otrzymał natomiast wsparcie od przywódcy ligi księcia Maksymiliana, który wraz z hrabią Johannem de Tilly stanął na czele armii katolickiej. Król hiszpański wysłał natomiast oddziały prowadzone przez Genueńczyka, markiza Ambrożego di Spinolę. Łącznie siły katolickie liczyły ok. 28 tys. żołnierzy.
Czesi, którzy desperacko próbowali zniwelować liczebną przewagę przeciwnika – sami dysponowali ok. 22 tys. żołnierzy – powierzyli naczelne dowództwo kanclerzowi Fryderyka V, księciu Chrystianowi Anhalt-Bernberg.
Do decydującego starcia doszło 8 listopada w pobliżu Pragi – na Białej Górze. Wojska protestanckie, w oczekiwaniu ataku przeciwnika, zajęły pozycje obronne na płaskowyżu. Książę Chrystian jeszcze przed bitwą chciał zapewnić sobie przewagę, sytuując oddziały wyżej. Aby uprościć wprowadzanie do walki kolejnych jednostek uszykowanych w trzy linie, ustawił je w szachownicę. Komendę nad lewym skrzydłem powierzył Thurnowi, nad prawym – Hohenlohemu, a centrum dowodził osobiście. Przed wojskami usypano szańce, na których ustawiono kilka armat. Mimo lepszych pozycji dowódcy protestanccy kurczowo trzymali się koncepcji bitwy obronnej. Ich taktyki nie zmieniła nawet niepotrzebna brawura wojsk cesarskich, które na samym początku bitwy weszły im pod lufy.
Około godz. 9 Tilly na czele bawarskich muszkieterów i jazdy samowolnie rozpoczął przeprawę przez słabo broniony most na strumieniu Šarka i zajął wieś Rep. Czechom nadarzyła się niepowtarzalna okazja rozbicia awangardy wroga, bowiem jego główne siły pozostały nieco w tyle. Dowództwo wojsk protestanckich nie wykorzystało okazji i nie ruszyło do natarcia. Thurn i ks. Chrystian byli nawet za, jednak przeważyła opinia Hohenlohego, który uważał, że atak zmusi wojska czeskie do opuszczenia dogodnych pozycji i narazi je na niebezpieczeństwo, gdyby podczas walki z Bawarczykami nadciągnęła reszta wojsk cesarskich.
Do podobnych sporów doszło też w dowództwie wojsk katolickich: Busquoy proponował najpierw przeprowadzenie rozpoznania, natomiast Tilly i książę Maksymilian byli za niezwłocznym uderzeniem. Wreszcie zapadła decyzja – atakować. Ich oddziały również stanęły w trzech liniach, ale na krótszym froncie niż Czesi, dlatego ich siła uderzeniowa była większa. Prawe skrzydło stanowiły wojska cesarskie pod komendą Busquoya, a lewe – oddziały Ligi Katolickiej ks. Maksymiliana i Tilly’ego. Przed frontem obu skrzydeł usytuowano artylerię – Tilly i Maksymilian dysponowali ośmioma działami, a Busquoy – czterema. Aby uniknąć chaosu i walk między własnymi jednostkami, obie strony przyjęły znaki rozpoznawcze: katolicy nosili białą chustę przewiązana na przedramieniu, a protestanci biało-błękitną.