Jego opoką są chasydzkie dwory, legendy i zabobony, święta odwiecznego kalendarza, trwająca od pokoleń tradycja. Bardziej na nich, niż na mechanizmach rządzących całym społeczeństwem lub państwem – obojętnie, czy akurat rosyjskim, czy polskim – opiera się rzeczywistość Żydów.
Ze świata zewnętrznego, jakby nierzeczywistego, wdzierają się oczywiście polscy utracjusze, wierna niczym pies partnerka sztukmistrza z Lublina, chrześcijańska służąca przedsiębiorcy Kalmana pożądliwie patrząca na swego pana. Ale warta zachodu miłość, pożądanie, interesy czy też międzypokoleniowe konflikty dzieją się głównie między samymi Żydami. Punkty odniesienia w obcym otoczeniu nie są ważne. Stosunek Singera do odrodzonej Rzeczypospolitej w autobiograficznej książce „Miłość i wygnanie” zawiera się przede wszystkim w unikaniu służby wojskowej. Pisze on, raczej przychylnie, choć zdawkowo, że Polską rządzi właśnie Piłsudski. Nie wygląda na to, by fakt ów miał dla autora większe znaczenie.
Warto mieć w pamięci również lektury Singera, kiedy czyta się ten zeszyt o Polakach i Żydach w II Rzeczypospolitej. Z demograficznych danych przytoczonych na wstępie przez Annę Landau-Czajkę wynika, że podstawowym językiem używanym przez niemal dziewięciu na dziesięciu Żydów w Polsce był jidysz. Na to nakłada się podobny odsetek deklarujących wyznanie mojżeszowe i narodowość żydowską. Zapewne znakomita większość z nich żyła właśnie w opisywanym przez Singera świecie, dość hermetycznie – jak na warunki XX wieku – zamkniętym przed resztą społeczeństwa.
To ten świat zginął niebawem w hitlerowskiej zagładzie. Jego ślady i wspomnienia coraz bardziej fascynują i budzą nostalgię także wśród Polaków niemających żydowskich korzeni. O tym wszystkim będziemy pisać w kolejnych zeszytach. W okresie międzywojennym badacze skłonni są jednak szukać nie mniej intrygujących zjawisk z innych obszarów polsko-żydowskich stosunków. Przede wszystkim animozji na tle obyczajowym i ekonomicznym oraz wzrastającego, niestety, antysemityzmu. Historykowi rzuca się również w oczy działalność nowoczesnych partii żydowskich – syjonistycznych i socjalistycznych – a także osób żydowskiego pochodzenia w partiach ogólnopolskich.
W owej epoce przybywa ludzi zasymilowanych, którzy przejęli nie tylko język, ale też zwyczaje Polaków. Czasem łączyło się to z przyjęciem chrztu, ale nie zawsze, o czym świadczy przykład wybitnego historyka Szymona Askenazego. Tomasz Stańczyk przytacza też przykłady innych polskich Żydów, którzy piastowali wysokie stanowiska państwowe, w administracji i w wojsku. I przy tym wszystkim setki tysięcy chasydów. Frapujące jest pytanie o to, jak potoczyłyby się dalsze losy Żydów i Polaków w wolnym polskim państwie. Odpowiedzi nie poznamy nigdy.