W latach 1598 – 1635 Burbonowie nie prowadzili wielkiej wojny, choć wciąż zwalczali buntowników lub sojuszników Hiszpanii. Wystarczała do tego niewielka armia, zredukowana przez Henryka IV i jego intendenta Sully’ego do 1500 doborowych jeźdźców i ok. 7 tys. piechurów; do tej liczby dodajmy garnizony twierdz. Zgromadzone na wypadek wojny środki pozwalały jednak opłacić 8 tys. kawalerzystów i 50 tys. żołnierzy piechoty. Tę ostatnią zorganizowano w pułki, podzielone na 12 – 20 (słabych w czasie pokoju) kompanii. W potrzebie wzmacniano szeregi zaciągiem miejskim (opłacanym przez miasta) lub cudzoziemskim. Stanowiąca ok. 20 proc. armii jazda w połowie była złożona z obcokrajowców. W 1601 roku król wzmocnił swój monopol na odlewanie dział, a w jego arsenałach znajdowało się do 400 luf; co dziesiątą z nich przeznaczono dla armii polowej.
Pierwszy okres wojskowych rządów kardynała Richelieu (od 1624 do 1635 roku, gdy Francja zaangażowała się zbrojnie w wojnę trzydziestoletnią) to czas poszukiwań i reform. Powstały zalążki nowoczesnej administracji wojskowej, Richelieu usiłował też zaradzić rosnącej liczbie pułków i kompanii, przez co mnożyły się oficerskie szeregi. W 1635 roku była setka pułkowników i do 3 tys. kapitanów, pułków zaś ledwie 72 (w 1622 jeszcze 91). Z tego na stałe utrzymanie liczyć mogło zaledwie 19 pułków! Inna rzecz, że napływ szlachty do armii zmniejszał zbrojną klientelę książęcej opozycji.
W 1622 roku Ludwik XIII odebrał zorganizowanej przez ojca przybocznej kompanii szlacheckiej krótkie karabinki, a dał muszkiety. Chrzest bojowy czekał owych muszkieterów pod La Rochelle, toteż Dumas mógł posłać swych bohaterów do dokończenia (wraz z kardynałem) „dzieła Joanny d’Arc i księcia de Guise”. Przyspieszył za to karierę urodzonego w 1611 roku d’Artagnana (wł. Charlesa de Batz-Castelmore), który do Paryża dotrze dopiero w 1630 roku.