Edykt wydany w 1598 roku w Nantes przez dawnego wodza protestantów, a od 1594 roku arcykatolickiego króla Francji Henryka IV wydawał się końcem wojen religijnych toczonych od czterdziestu lat na ziemiach „najstarszej córy Kościoła”. Uznawał on katolicyzm za religię państwową, szczegółowe przepisy gwarantowały jednak prawa dziesięcioprocentowej (ok. 2 mln ludzi) kalwińskiej mniejszości, zwanej we Francji hugenotami. Swobodę kultu (poza Paryżem) i bezpieczeństwo zapewnić im miało 150 twierdz; król wybierał dowódców 66 z nich i opłacał garnizony.
Państwo stało się od tej pory arbitrem i obrońcą poddanych nie tylko w sprawach materialnych, ale także w sprawach ducha. Łamiąc opór kolejnych parlamentów (trybunałów rejestrujących królewskie dekrety, bez czego nie miały one mocy prawnej w danej prowincji), pierwszy Burbon na francuskim tronie wierzył, że dał swym poddanym wyznaniowy pokój. Edykt nantejski (przesadnie zwany tolerancyjnym) miał być kropką kończącą dzieło pacyfikacji królestwa, ale okazał się tylko przecinkiem, a pokój – rozejmem.