Zwycięski atak

Davout zwietrzył zwycięstwo i pchnął skrwawione dywizje do natarcia

Publikacja: 19.09.2008 10:31

Bitwa pod Auerstedt 14 października 1806 r., rycina francuska według obrazu Naudeta, XIX w.

Bitwa pod Auerstedt 14 października 1806 r., rycina francuska według obrazu Naudeta, XIX w.

Foto: roger viollet/east news, zbiory Andrzeja Nieuważnego

Davout zwietrzył zwycięstwo i w samo południe pchnął skrwawione dywizje do natarcia. Ruszyły przy warkocie werbli, zaciskając kleszcze wokół wsi Pöppel, Taugwitz i Rehehausen. Teren zdobywały powoli, odbijając pruskie kontrataki.

Brygada płk. von Lützowa z dywizji ks. Orańskiego przez godzinę nie ustąpiła z pozycji. Strzelano z bliska, potem szły w ruch kolby i bagnety. Ślad męstwa Prusaków pozostał w dzienniku III korpusu: „Starcie było straszne; byliśmy od siebie na odległość strzału z pistoletu; kartacze wyrywały dziury w szeregach, które natychmiast się zwierały”.Liczniejsza artyleria pruska zadawała Francuzom straty, ale nie powstrzymała ich. Kiedy atakujący ze Spielbergu Friant skręcił na Pöppel, Prusakom zagroziła klęska – utrata wsi przed wycofaniem się reszty wojsk oznaczała bowiem ich odcięcie.

Książęta August i Henryk Hohenzollernowie osobiście poprowadzili kontratak wsparty ogniem cofającego się spod Spielbergu Scharnhorsta. I choć Francuzi w końcu wzięli wieś z 1000 jeńców, Scharnhorst zdołał odprowadzić ku Auerstaedt większość dywizji. Przed godz. 14.00 piechurzy Frianta sforsowali rzeczkę Lissbach, w centrum osłabione pułki Gudina opanowały Taugwitz. Morand zajął zaś ciągnące się wzdłuż rzeki Ilm wzgórze Sonnenkuppe i obłożył ogniem dział tyły i flankę Wartenslebena. Zagrożony na obu skrzydłach Fryderyk Wilhelm nakazał formalny odwrót, licząc na połączenie się z Hohenlohem. Dwie ogromne kolumny ruszyły ku Auerstaedt, osłaniane przez trzy ariergardy. Książę August powstrzymywał Frianta, brygada gwardii osłaniała atakowane przez Gudina Rehhausen, zaś generałowie Hirschweld i Oswald stali naprzeciw Moranda.

Analiza tego rozkazu, dokonana przez Clausewitza 17 lat po bitwie, wciąż pobrzmiewa goryczą: „Król uwierzył, że z rezerwą nie można było kontynuować bitwy. Gdyby znał sytuację przeciwnika tak jak ją teraz znamy [liczebną słabość Francuzów – A.N.], nie wahałby się ani chwili przed użyciem rezerwy i wtedy tylko cud nie pozwoliłby mu odnieść tam (tj. koło Hassenhausen) świetnego zwycięstwa. Siły użyte przeciw naszym trzem dywizjom uznano za dużo mocniejsze od naszych, ponieważ widzieliśmy, że rozbiły one nasze oddziały i że nieprzyjaciel wciąż miał rezerwy. Nie znaliśmy skuteczności nowej taktyki, która w walce obchodziła się bardzo oszczędnie z siłami i nie uwidaczniała dostatecznie różnicy w efektach obu szkół walki...

To, że bitwy pod Auerstaedt nie kontynuowano, stanowi dość jasny przykład niezdecydowania w wojnie. Ponieważ nie byliśmy w pełni przekonani o zwycięstwie, uznaliśmy, że rozsądniej i ostrożniej będzie zrezygnować z walki, choć rozsądek i ostrożność radziły odwrotnie – nie pozwolić zmarnować jedynej sprzyjającej okoliczności [tzn. przewagi liczebnej], którą w bitwie można było przewidzieć.”

Obawiając się przegrupowania wciąż silniejszych odeń Prusaków, Davout zażądał od swych ludzi generalnego natarcia między Lissdorf, Gernstedt i Auerstaedt. Pobity przeciwnik cofał się jednak w porządku, osłaniany przez świeże dywizje Kalckreutha. Blücher chciał wprawdzie jeszcze szarżować, ale z 80 szwadronów, które miał rano, zebrał zaledwie 12. Prusacy odchodzili we względnym porządku, mimo ognia tyralierów i ustawionej przez Davouta na wschód od Auerstaedt baterii. Pośród ostatnich cofał się czarny od prochu, walczący z karabinem w ręku, ranny Scharnhorst, który konia oddał księciu Henrykowi.

O godz. 16.30 Davout zatrzymał padającą z nóg piechotę na szczycie Eckardsberg – wzgórza położonego ok. 2,5 km na północny zachód od Auerstaedt. Brak odebranej przez Bernadotte’a jazdy sprawiał, że Prusaków szarpali tylko szaserzy Vialannesa i jedyny w korpusie nietknięty batalion. Pobita, ale nierozbita armia pruska cofała się ku drodze Weimar – Magdeburg. Tam miała się zlać z rozbitkami spod Jeny.

Davout zwietrzył zwycięstwo i w samo południe pchnął skrwawione dywizje do natarcia. Ruszyły przy warkocie werbli, zaciskając kleszcze wokół wsi Pöppel, Taugwitz i Rehehausen. Teren zdobywały powoli, odbijając pruskie kontrataki.

Brygada płk. von Lützowa z dywizji ks. Orańskiego przez godzinę nie ustąpiła z pozycji. Strzelano z bliska, potem szły w ruch kolby i bagnety. Ślad męstwa Prusaków pozostał w dzienniku III korpusu: „Starcie było straszne; byliśmy od siebie na odległość strzału z pistoletu; kartacze wyrywały dziury w szeregach, które natychmiast się zwierały”.Liczniejsza artyleria pruska zadawała Francuzom straty, ale nie powstrzymała ich. Kiedy atakujący ze Spielbergu Friant skręcił na Pöppel, Prusakom zagroziła klęska – utrata wsi przed wycofaniem się reszty wojsk oznaczała bowiem ich odcięcie.

Historia
Krzysztof Kowalski: Heroizm zdegradowany
Historia
Cel nadrzędny: przetrwanie narodu
Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska