Został uratowany przez Irenę Sendlerową. „Niezapowiedziane, wcześniej nieumówione pukanie nie wróżyło niczego dobrego, a o tym, które właśnie rozbrzmiewało, z góry było wiadomo, że przyjazne nie jest, było agresywne, głośne, pewne siebie. Tak puka ktoś, kto nie przychodzi po to, by ci pomóc, tak puka ten, kto chce zrobić z tobą porządek” – wspomina w książce „Czarne sezony” Michał Głowiński swoje spotkanie ze szmalcownikiem. Miał wówczas osiem lat, ukrywał się z matką i ciotką na mansardzie w centrum Warszawy. Mężczyzna „w palcie w jodełkę i z filuternie przystrzyżonym wąsikiem” oświadczył, że wie, kim są, i że zamierza oddać ich w ręce Niemców. Zażądał okupu, ale ofiary nie miały przy sobie nic wartościowego. Pozwolił więc ciotce wyjść na miasto w poszukiwaniu czegoś, co go zadowoli. Chłopca z matką zatrzymał jako zakładników. Wreszcie znudzony zaproponował ośmiolatkowi partię szachów. Swojej gry ze śmiercią Głowiński nie zdążył skończyć. Ciotka wróciła, szmalcownik wziął pieniądze i zniknął. Musieli prosić Sendlerową o kolejny adres. Wiele dzieci żydowskich trafiało pod opiekę sióstr zakonnych, przechowywano je w 40 zakonnych sierocińcach. Głowiński przeszedł przez trzy takie zakłady. Najwięcej dzieci – ponad 500 – ocaliły siostry Rodziny Maryi. Wszyscy ich podopieczni przeżyli.
Lata 1942 – 1944 przeżył, ukrywając się w Radoszynie i okolicach na Mazowszu oraz na tzw. aryjskich papierach w Warszawie. Z jego licznej rodziny uratowali się tylko on i jego matka. Ojca – Abrama – zabili Polacy, którym oddał na przechowanie swoje dwie krowy, a brata (liczącego wówczas dwa lata), wydanego przez sąsiadów – Niemcy na terenie pobliskiego Jadowa. Członkowie rodziny przedstawieni są w jego poezji jako „pomordowane imiona”. Henryk Grynberg zbadał i opisał okoliczności śmierci najbliższych krewnych, m.in. w książce „Dziedzictwo”. Na jej podstawie Paweł Łoziński nakręcił film dokumentalny „Miejsce urodzenia”. – Zostałem pisarzem zmarłych, bo żywi mieli dosyć własnych – mówi Grynberg. – Zostałem strażnikiem wielkiego cmentarza. Grobów, których nie ma poza naszą pamięcią. Czuwam, aby ich nie zbezczeszczono, i nie mogę narzekać na brak roboty. Zdaje mi się, że po to żyję, a czasem nawet, że dlatego.
W czasie I wojny światowej uczestniczył w zwalczaniu ogromnej epidemii tyfusu plamistego w Serbii. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 roku współtworzył Państwowy Zakład Higieny w Warszawie. W tym okresie ochrzcił się razem z żoną, gdyż powiedziano mu, że jako osoba wyznania mojżeszowego nie może otrzymać stanowiska dyrektora PZH. W 1926 roku habilitował się po raz drugi jako bakteriolog i immunolog. W czasie II wojny światowej wraz z innymi Żydami został zmuszony do zamieszkania w getcie warszawskim. Prowadził tam wykłady, pracował naukowo, a także – dzięki szczepionce przekazanej przez prof. Rudolfa Weigla ze Lwowa i nielegalnie przemyconej do getta, leczył chorych na tyfus plamisty. W lipcu 1942 uciekł z getta na aryjską stronę. Schronienie znalazł na plebanii u księdza prałata Marcelego Godlewskiego (1865 – 1945), wcześniej znanego z poglądów antysemickich, przy kościele Wszystkich Świętych na pl. Grzybowskim. Przez pewien czas Ludwik Hirszfeld ukrywał się w domu Laury z Przedpełskich Kenigowej, żony Mariana Keniga, działacza PPS, w Starej Miłosnej k. Warszawy.
Autor słynnej powieści „Malowany ptak”, która długo uchodziła za dzieło autobiograficzne. W rzeczywistości była wytworem fantazji Kosińskiego, co sam autor potwierdza we wstępie do późniejszych wydań. Urodził się w Łodzi, w żydowskiej rodzinie Lewinkopfów. Lata wojny spędził na wsi, chroniąc się przed Holokaustem w polskiej rodzinie katolickiej. W tym czasie ojciec zmienił mu nazwisko z Lewinkopf na Kosiński z fikcyjnym świadectwem chrztu. W „Malowanym ptaku” przedstawił dramatyczne losy sześcioletniego żydowskiego chłopca w czasie wojny. Jednak – mimo że to polscy chłopi przechowywali w czasie okupacji jego rodzinę, w książce są przedstawieni jako zapiekli i odrażający antysemici. W opinii profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego pornograficzny charakter dzieła Kosińskiego, będący nadużyciem wobec historiografii Holokaustu, legł u podłoża jej komercyjnej popularności w Stanach Zjednoczonych.
W 1991 roku Jerzy Kosiński popełnił samobójstwo, zażywając śmiertelną dawkę barbituranów i nakładając na głowę plastikowy worek. W pożegnalnej notce napisał: „Kładę się teraz do snu na trochę dłużej niż zwykle. Nazwijmy to wiecznością”.