Reklama
Rozwiń
Reklama

Bolivar znaczy Wyzwoliciel

Guerilleros uznali władzę Libertadora i wraz z nim ruszyli przez dżunglę ku hiszpańskim twierdzom

Publikacja: 03.10.2008 11:06

Bolivar triumfalnie wkracza do Caracas, rycina XIX w.

Bolivar triumfalnie wkracza do Caracas, rycina XIX w.

Foto: AKG/East News

Po upadku Mirandy pierwszoplanową rolę w obozie republikanów zaczął odgrywać Bolivar. Teraz dopiero rozbłysnął jego talent dowódczy, organizacyjny, a przede wszystkim polityczny. Jako doskonały mówca potrafił przekonać słuchaczy do swych racji. Cechowała go wybitna inteligencja i żelazna wprost konsekwencja. Przekonany o swej roli i nieomylności, za cel postawił sobie walkę z Hiszpanią aż do zwycięskiego końca. Stanął na czele oddziału i prowadził na poły partyzancką wojnę w dżungli. Przykładem, słowem i groźbą zmuszał swych podkomendnych do morderczych marszy i starć z przeważającym wrogiem.

Przejście Kordyliery Wschodniej przyniosło mu sławę i opinię błyskotliwego wodza. Nie mniejszym echem odbił się jego wydany w Trujillo dekret o „wojnie na śmierć” z 15 czerwca 1813 roku, będący odpowiedzią na terror Hiszpanów. Wzywał w nim do walki oraz zapowiadał: „Każdy Hiszpan, który nie wystąpi wszelkimi aktywnymi i najskuteczniejszymi środkami przeciwko tyranii, będzie uznany za wroga naszej sprawiedliwej sprawy i jako zdrajca kraju zostanie rozstrzelany.

Hiszpanie i mieszkańcy Wysp Kanaryjskich, jeśli czynnie nie poprzecie sprawy wyzwolenia Ameryki, to bądźcie pewni, że umrzecie, nawet wtedy, gdy pozostaniecie neutralni”. Zapewniał jednak, że ci Hiszpanie, którzy staną po jego stronie, zostaną uznani za Amerykanów.

Bolivar nie zamierzał się zatrzymywać i bił przeciwnika bez litości. Wreszcie po przebyciu 1200 km, wygraniu sześciu bitew i pogromieniu pięciu hiszpańskich oddziałów triumfalnie wkroczył do Caracas. Ubrany w przepyszny generalski mundur zasiadł w powozie ciągniętym przez... 12 pięknych dziewcząt. Tłumy wiwatowały na cześć wyzwoliciela, który napawał się swym sukcesem.

Nie było jednak czasu na fetę. Druga republika Wenezueli wymagała jeszcze wielu wysiłków, by stać się niezależnym państwem. Libertador rzucił się w wir organizowania państwa i wypierania zeń rojalistów. Wkrótce okazało się jednak, że to nie wojska królewskie stanowią największe zagrożenie dla młodej republiki. Na przełomie 1813 i 1814 r. przeciwko republikanom, którzy nie przeprowadzili zapowiadanych reform społecznych, wystąpili pasterze llaneros. Na ich czele stał przebiegły i okrutny demagog José Tomás Boves. Szermując hasłem „Ziemie białych dla czarnych”, zyskał wielu zwolenników wśród biedaków i niewolników.

Reklama
Reklama

Z półdzikich pasterzy utworzył korpus zwany Legionem Piekła. Nazwa była adekwatna do iście tatarskiego zachowania. Zwycięstwa i porażki znaczyły szlak przemarszu piekielnych jeźdźców, tak jak przykłady bezprzykładnego okrucieństwa. Ofensywa hord Bovesa nie tylko obaliła republikę, ale pozbawiła życia połowę jej mieszkańców.

Bolivar znalazł się wśród tysięcy uciekinierów do Nowej Granady. Wplątawszy się tam w spory wewnętrzne, zniechęcony, w maju 1815 roku wyjechał na Jamajkę. Polityczny letarg nie trwał długo. Libertador zobaczył, że potężna armia, która przybyła z Hiszpanii, nie potrafi stłumić rewolty. Z pasją przystąpił do pisania „Listów z Jamajki”, w których głosił konieczność walki. Odwoływał się do prekolumbijskich mitów zapowiadających pojawienie się Pierzastego Węża – Quetzalcoatla. Jak łatwo się domyślić, rolę boga miał odegrać mąż opatrznościowy, czyli Bolivar.

Po upadku Mirandy pierwszoplanową rolę w obozie republikanów zaczął odgrywać Bolivar. Teraz dopiero rozbłysnął jego talent dowódczy, organizacyjny, a przede wszystkim polityczny. Jako doskonały mówca potrafił przekonać słuchaczy do swych racji. Cechowała go wybitna inteligencja i żelazna wprost konsekwencja. Przekonany o swej roli i nieomylności, za cel postawił sobie walkę z Hiszpanią aż do zwycięskiego końca. Stanął na czele oddziału i prowadził na poły partyzancką wojnę w dżungli. Przykładem, słowem i groźbą zmuszał swych podkomendnych do morderczych marszy i starć z przeważającym wrogiem.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama