Powołane w 1981 r. Zjednoczenie Patriotyczne „Grunwald” pomijało informacje o wkładzie Żydów w rozwój gospodarczy i kulturalny Polski, zwracając tylko uwagę na konflikty, w których sugerowano, że Żydzi jako społeczność byli wrodzy państwu i narodowi polskiemu. Z dużym upodobaniem ugruntowywano tezę o wyłącznej odpowiedzialności Żydów za terror szalejący w kraju w latach 1944 – 1955. Wśród oprawców tamtego okresu wymieniano tylko Żydów. Propagowaniu podobnych tez służył tygodnik „Rzeczywistość”. Pojawienie się „Grunwaldu” wynikało z napiętej sytuacji politycznej w kraju. W atmosferze dyskusji wywołanej Sierpniem ‘80 dawali o sobie znać wyznawcy różnych poglądów i frakcji. Równocześnie MSW prowadziło gry operacyjne w celu zdyskredytowania członków demokratycznej opozycji. Starano się doprowadzić do skłócenia środowisk dysydenckich wspierających NSZZ „Solidarność”, rozpowszechniając informacje o żydowskim i komunistycznym rodowodzie części działaczy, co w zamyśle miało ich dyskredytować. Dotąd nie ustalono autorstwa tekstu rzekomego zapisu wywiadu Hanny Krall z Bronisławem Geremkiem, z którego wynikało, jakoby część działaczy KOR wspólnie z dawnymi stalinowcami chciała zapanować nad Polską, wykorzystując w tym celu „Solidarność”.
Podobnych „dokumentów” będących dostosowaną do lokalnych realiów imitacją „Protokołów mędrców Syjonu” pojawiło się w różnych częściach kraju więcej. Ich autorzy do dziś pozostają anonimowi. Prezentem dla władz były wypowiedzi tych działaczy „Solidarności”, którzy głosili potrzebę oddania władzy w związku „prawdziwym Polakom” i marginalizacji „obcych”. M.in. Krzysztof Wyszkowski wskazywał na szkodliwość tego typu tez łatwych do wykorzystania przez władze do dyskredytacji ruchu za granicą jako rasistowskiego i antysemickiego. Do dziś nie wiemy, czy ludzie nazwani tzw. prawdziwkami wystąpili z własnej inicjatywy czy z inspiracji SB.
Polityczni protektorzy osób tworzących środowisko ZP „Grunwald” cieszyli się przez pewien czas poparciem Kremla. W 1982 r. współpracownicy Wojciecha Jaruzelskiego zdołali przekonać „przyjaciół radzieckich”, że wspieranie frond w ramach PZPR nie służy dobru socjalizmu w Polsce. Poza tym delegalizacja „Solidarności” tworzyła nową sytuację, gdy dyskredytowanie opozycji w drodze wskazywania żydowskich korzeni jej członków uznano za zbędne, a tolerowanie struktur propagujących jawnie antysemickie treści powodowało tylko szkody dla reżimu. „Żydojady”, jak ich nazwał Mieczysław Rakowski, zostały ponownie zepchnięte na margines oficjalnej polityki władz. Aczkolwiek nawet znane osoby w PRL przeciwne szermowaniu retoryką antyżydowską nie mogły wymusić likwidacji takich instytucji jak tygodnik „Rzeczywistość”, który ukazywał się do roku 1989.