Reglamentowana niepokorność

Po spacyfikowaniu centrowej i prawicowej opozycji antykomunistycznej w latach 40. dwie dekady później najbardziej aktywnym środowiskiem kontestującym publicznie sposób zarządzania państwem była część marksistowskiej inteligencji warszawskiej oraz wywodzącej się z niej młodzieży licealnej i studenckiej.

Publikacja: 13.10.2008 10:41

Znaczek poczty izraelskiej wydany dla upamiętnienia 25. rocznicy powstania w getcie warszawskim

Znaczek poczty izraelskiej wydany dla upamiętnienia 25. rocznicy powstania w getcie warszawskim

Foto: ŻIH

Red

Dysydenci działali w znacznym stopniu otwarcie, spotykając się w tzw. Klubie Krzywego Koła, Klubie Poszukiwaczy Sprzeczności czy w klubie Babel warszawskiego oddziału TSKŻ.

Etos aktywności politycznej w duchu lewicowym, a jednocześnie naturalna protekcja tworzona przez ustosunkowanych rodziców, skłaniały do zabierania głosu w ważnych sprawach publicznych, często w sposób krytyczny i prowokujący. Konieczność udzielania odpowiedzi na kłopotliwe pytania, kwestionowanie słuszności prowadzonej polityki i zarzuty działania wbrew interesom mas pracujących irytowały podstarzałych aparatczyków. Tymczasem coraz częściej dochodziło do takich sytuacji, gdy członkowie środowiska nastawionej konfrontacyjnie młodzieży, z czasem nazywani komandosami, zakłócali z góry ustalony przebieg zebrań, narad i odczytów. Do nich należeli między innymi Adam Michnik i Jan Tomasz Gross. Pochodzenie etniczne kontestatorów było zróżnicowane. Były wśród nich osoby, które w przyszłości poszły zupełnie innymi drogami. Karol Modzelewski i Jacek Kuroń współpracowali nad tekstem Listu do Partii z Benedyktem Tejkowskim. Socjalizm z ludzką twarzą chciał budować Jerzy Robert Nowak.

Zjawisko nasilającej się publicznej, lewicowej kontestacji łączono z żydowskim pochodzeniem relatywnie dużej liczby zwolenników zmian i reform, domagających się wprowadzenia rządów rad robotniczych, zastąpienia WP gwardią robotniczą i przeciwnych ustępstwom na rzecz „sił reakcji”, za jakie uznawali episkopat Polski z kardynałem Stefanem Wyszyńskim na czele i środowisk kryptoendeckich, których symbolem był dla nich Bolesław Piasecki.

Aktywność zwolenników zmian (rewizjonistów), mających żydowskie korzenie, dawała ich przeciwnikom możliwość ponownego wskazywania jak w roku 1956, że zagrożeniem dla politycznego, a być może i ustrojowego ładu są „obcy”. Niezadowolonych z panujących porządków były miliony. Nie mogąc ich wszystkich represjonować, uderzenie wymierzono w tych, którzy poczynali sobie najśmielej, chociaż ekipa rządząca stosunkowo długo okazywała „cierpliwość i pobłażliwość, tolerując wybryki błądzących towarzyszy”, nierzadko pracowników akademickich i ich zbuntowanych uczniów.

Związki kontestatorów ze zwyczajną ulicą żydowską lat 60. były najczęściej żadne. Część młodzieży, gdy trafiła na kolonie organizowane przez TSKŻ, dziwiła się, że są jeszcze w Polsce ludzie mówiący w jidysz i modlący się w synagogach. Jednak ludzi pielęgnujących swoją żydowskość i tych, którzy chcieli o niej zapomnieć lub o niej nie wiedzieli, łączyły tragiczny los ich krewnych w latach Zagłady i zagrożenie nowymi przejawami antysemityzmu. Wkrótce te ostatnie stały się faktem, przerywając kilkanaście lat względnie spokojnego i dostatniego życia żydowskiego w PRL.

Mieczysław Moczar budował swoje zaplecze polityczne, odwołując się m.in. do wybranych elementów tradycji narodowej, do patriotyzmu. Zakładał, że może zyskać popularność, grając na nastrojach ksenofobicznych i niechęci części społeczeństwa wobec Żydów. W tym względzie mógł liczyć na poparcie Bolesława Piaseckiego, lidera Stowarzyszenia PAX. Ponadto usunięcie nielicznych komunistów pochodzenia żydowskiego nadal pozostających w różnych urzędach i instytucjach na stanowiskach kierowniczych mogło sprowokować lawinę dymisji i zwolnień osób z nimi powiązanych. Nadzieja na wymuszoną rotację, w połączeniu z brakiem sympatii do dawnych kapepowców i budowniczych Polski Ludowej narodowości żydowskiej, skłaniała do poparcia akcji antyżydowskiej funkcjonariuszy i pracowników średniego pokolenia zatrudnionych w instytucjach państwowych. Jednak naruszenie status quo wymagało akceptacji ścisłego kierownictwa PZPR, w pierwszym rzędzie Gomułki, a ten nie był skory do rozniecania hec antysemickich.

Dysydenci działali w znacznym stopniu otwarcie, spotykając się w tzw. Klubie Krzywego Koła, Klubie Poszukiwaczy Sprzeczności czy w klubie Babel warszawskiego oddziału TSKŻ.

Etos aktywności politycznej w duchu lewicowym, a jednocześnie naturalna protekcja tworzona przez ustosunkowanych rodziców, skłaniały do zabierania głosu w ważnych sprawach publicznych, często w sposób krytyczny i prowokujący. Konieczność udzielania odpowiedzi na kłopotliwe pytania, kwestionowanie słuszności prowadzonej polityki i zarzuty działania wbrew interesom mas pracujących irytowały podstarzałych aparatczyków. Tymczasem coraz częściej dochodziło do takich sytuacji, gdy członkowie środowiska nastawionej konfrontacyjnie młodzieży, z czasem nazywani komandosami, zakłócali z góry ustalony przebieg zebrań, narad i odczytów. Do nich należeli między innymi Adam Michnik i Jan Tomasz Gross. Pochodzenie etniczne kontestatorów było zróżnicowane. Były wśród nich osoby, które w przyszłości poszły zupełnie innymi drogami. Karol Modzelewski i Jacek Kuroń współpracowali nad tekstem Listu do Partii z Benedyktem Tejkowskim. Socjalizm z ludzką twarzą chciał budować Jerzy Robert Nowak.

Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem