Jej krajobraz – od piniowych lasów nad Zatoką Meksykańską i falistych prerii Wielkich Równin na północy, po pustynię Chihuahuan i skaliste brzegi Rio Grande na południowym zachodzie – uwieczniono w setkach westernów. Kanwą wielu z nich były dramatyczne epizody ze zbrojnych starć amerykańsko-meksykańskich o panowanie nad Teksasem.
W Teksasie wciąż jeszcze wypasa się i przepędza bydło, działają giełdy zwierząt inwentarskich i żywca, a kowboje popisują się na konkursach rodeo. Ale prawdziwe fortuny narodziły się tu dzięki bawełnie i przemysłowi tekstylnemu, a przede wszystkim – odkrytej przed 100 laty na preriach i szelfie morskim ropie naftowej. Od tej pory to nie kowboje, lecz nafciarze i finansiści decydowali o losach i przyszłości stanu.
W ostatnich paru dziesiątkach lat Teksas znów jednak zmienił swe oblicze. Dziś słynie z przemysłów high-tech – m.in. kosmicznego, komputerowego, lotniczego – oraz z rozwoju medycyny i badań biomedycznych. Teksaskie kliniki należą do najlepszych ośrodków medycznych na świecie. Wielkie przestrzenie stanu zajmują nadal prerie, ale trójkąt między Dallas, Houston i San Antonio to jeden z najsilniej zurbanizowanych i uprzemysłowionych obszarów w Stanach Zjednoczonych.
[srodtytul]San Antonio – Alamo[/srodtytul]
Biała fasada kaplicy Misji San Antonio to ikona amerykańskiego patriotyzmu i popkultury. Przed ćwierć wiekiem jej zdjęcie, opatrzone hasłem „Dumne palenie”, wykorzystano w reklamie papierosów L&M. Otoczone murem z wapienia budowle Alamo – niewielka kaplica w stylu kolonialnym o ścianach metrowej grubości i liczący ponad 60 m długości Długi Barak – pochodzą z połowy XVIII w. W XIX w. urządzono w nich magazyny armii amerykańskiej, potem służyły za skład handlowy miejscowym kupcom. Przejęte 100 lat temu przez organizację Córki Republiki Teksasu są dziś oficjalnym sanktuarium stanowym odwiedzanym rocznie przez 2,5 miliona osób. W muzeum w Długim Baraku można obejrzeć m.in. strzelby, noże i wyposażenie Teksańczyków i żołnierzy generała Santa Anny, a na dziedzińcu kilkanaście meksykańskich armat. Linię palisady spalonej przez Meksykanów oznaczono brukowaną ścieżką. Na miejscu, gdzie zginął jeden z teksańskich przywódców William B. Travis, stoi dziś budynek poczty. Przed kaplicą wzniesiono w latach 30. ubiegłego wieku monument ku czci poległych obrońców.