[srodtytul]Zamek kapiszonowy[/srodtytul]
Ostatni typ zamka w długiej historii odprzodowej broni palnej zaczął się rozprzestrzeniać w latach 30. XIX wieku. Zasadnicze novum stanowił zapłonnik, czyli kapiszon. Była to miedziana kapsułka wypełniona piorunianem rtęci, czyli związkiem chemicznym, który wybucha pod wpływem bodźców mechanicznych. Choć pioruniany i ich właściwości znane były znacznie wcześniej, nie potrafiono z nich efektownie korzystać, co stało się zresztą przyczyną wielu nieszczęśliwych wypadków (próbowano ich używać jako ładunku miotającego). Dopiero na początku XIX wieku nastąpił przełom; najpierw niejaki Aleksander Forsyth, domorosły chemik i pastor jednocześnie, opracował skuteczną metodę inicjowania wystrzału za pomocą piorunianu (tzw. zamek flakonowy), a potem Joshua Shaw skonstruował kapiszon. Teraz wystarczyło już tylko opracować sposób przenoszenia ognia do komory nabojowej.
Otóż w miejsce dotychczasowej panewki zastosowano tzw. kominek; na ów kominek nakładano kapiszon, w który uderzał kurek/młotek, napędzany tak jak w skałkówce. Następowała detonacja piorunianu, a ścieżka ognia poprzez kanał kominka dostawała się do komory z prochem, inicjując wystrzał. Młotek kurka posiadał wgłębienie, w które w momencie uderzenia wchodził kapiszon; dzięki temu nie dochodziło do rozprysku ognia mogącego poparzyć dłoń bądź oczy strzelca. Ładowanie broni było identyczne jak wcześniej, czyli najpierw proch, potem kula i przybitka, ubite razem stemplem, ale nie trzeba już było podsypywać panewki, co zwiększało nieco szybkostrzelność. Wilgoć i wiatr teraz nie miały większego znaczenia. Pewność strzału była prawie stuprocentowa (przy odpowiedniej konserwacji broni rzecz jasna), tym bardziej że piorunian dawał bardzo dużą energię i proch w komorze spalał się szybciej i równomierniej. Kiedy nowy wynalazek, jak zwykle po oporach, zaakceptowany został przez kręgi wojskowe, rozpoczęto przerabiać olbrzymie zapasy starych karabinów i pistoletów z zamkami skałkowymi, co było procesem stosunkowo prostym (wymiana panewki i modernizacja kurka). Zresztą oba typy współwystępowały jeszcze jakiś czas – szczególnie gdy walczyły formacje nieregularne, jak podczas wojny o Teksas.
[srodtytul]Broń Teksańczyków[/srodtytul]
Statystyki strat poniesionych w bitwach Teksańczyków i Meksykanów są wymowne; w kilkudniowych zaciętych walkach o San Antonio zginęło 150 żołnierzy i zaledwie kilku powstańców, w innych starciach bywało bardzo podobnie.