Po Magencie naczelne dowództwo nad wojskami austriackimi przejął niemający ani talentów, ani wykształcenia wojskowego trzydziestoletni cesarz Franciszek Józef I. 21 czerwca siły austriackie zatrzymały się za rzeką Mincio. Tu cesarz postanowił przejść do kontrataku. Obawiał się, że niebawem należy się spodziewać nadejścia od południa maszerującego z Parmy V korpusu ks.
Napoleona, co zmieniłoby układ sił na jego niekorzyść. Istniało też niebezpieczeństwo, że wkrótce na jego tyłach wybuchnie włoskie powstanie.Cesarz liczył, że uda mu się złapać sprzymierzonych , gdy tylko część ich sił znajdzie się na wschodnim brzegu rzeki Chiese, dzięki czemu mógłby pobić rozproszone zgrupowania przeciwnika po kolei.
Wysłane na rekonesans na prawy brzeg Mincio 22 czerwca dwa szwadrony huzarów potwierdziły obecność w rejonie na południe od jeziora Garda, na linii Besanzano – Castiglione, znacznych sił francuskich. W sztabie austriackim zapadła decyzja o powrocie na lewy brzeg Mincio i wydaniu Francuzom walnej bitwy. 23 czerwca armia Franciszka Józefa sforsowała rzekę i zajęła wyznaczone pozycje.
Plan batalii przewidywał, że prawe skrzydło i centrum austriackiego ugrupowania, rozciągniętego na długości 24 km, będzie tworzyła 2. Armia gen. Schlicka licząca łącznie 86 tys. żołnierzy i 450 dział. Wchodzące w jej skład korpusy miały zająć pozycje obronne wzdłuż łańcucha wzgórz na linii Pozzolengo (VIII korpus) – Solferino (V korpus) – Cavriana (I korpus) i związać siły nieprzyjaciela. Wówczas operująca na lewym skrzydle 1. Armia gen. Wimpffena (korpusy II, III, IX, X, XI) w sile 67 tys. ludzi i 360 dział powinna uderzyć na prawą flankę sił koalicyjnych i odrzucić je na północny zachód ku jezioru Garda.
Najważniejszym punktem obrony było Solferino i otaczające je wzgórza. Od zachodu, skąd nadchodzili Francuzi, pozycja ta wydawała się wręcz niemożliwa do zdobycia. Nad stromymi, porośniętymi winoroślą i krzakami zboczami tworzącymi coś na kształt otoczonej z dwóch stron dolinki górowało kilka wzniesień. Już dla jednego człowieka pokonanie zboczy stanowiło problem, a co dopiero dla zwartych mas piechoty.