Miał od kolegów też trochę więcej szczęścia we współczesnych czasach, bo w 1993 r. dzięki staraniom Żydowskiego Instytutu Historycznego został wydany „Katalog dzieł istniejących i zaginionych Maurycego Trębacza” pod redakcją Magdaleny Sieramskiej. W opisie katalogu czytamy, że: „zawiera wszystkie prace artysty znajdujące się w polskich zbiorach publicznych, te, które udało się odnaleźć w zbiorach prywatnych, oraz te, które znajdują się w muzeach we Lwowie i w Izraelu. W katalogu znaleźć można prace zaginione, znane z fotografii i z przekazów bibliograficznych”.
Obrazy jego można też spotkać na aukcjach sztuki. Często pochodzą z prywatnych zbiorów, wyraźnie robione na zamówienie, raczej komercyjne, ale też dla artysty charakterystyczne, słodkie, bywa banalne, przeważnie martwe natury lub portrety. Ten rodzaj twórczości Trębacz – świetny portrecista i pejzażysta – często uprawiał w starszym wieku.
Urodzony w 1861 r. w Warszawie, w rodzinie malarza pokojowego, jako 16-latek został przyjęty do klasy rysunkowej Wojciecha Gersona i Aleksandra Kamińskiego. Trzy lata później przy poparciu Leopolda Horowitza dostał stypendium ufundowane przez adwokata Stanisława Rotwanda i przeniósł się do Krakowa, gdzie rozpoczął studia w Szkole Sztuk Pięknych w pracowniach Jana Matejki, Leopolda Loefflera i Władysława Łuszczkiewicza.
Śladem swoich kolegów zdecydował się po dwóch latach na kontynuowanie nauki za granicą w dwóch ówcześnie najpopularniejszych ośrodkach kultury. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium u Sandora Wagnera (1882 – 1884), gdzie na zakończenie dostał wielki srebrny medal za obraz „Z martyrologii”. A w 1889 – 1890 w Paryżu uczył się w Académie Colarossi.
Potem przez cztery lata mieszkał w Monachium i wrócił do Warszawy. Przez rok pracował we Lwowie i Drohobyczu i w końcu przeniósł się na stałe do Łodzi, gdzie założył i prowadził do września 1939 r. prywatną szkołę artystyczną.