Boks i szachy nie są bowiem dyscyplinami pokrewnymi, a nawet stanowią wyraźną antynomię. Mówiąc w uproszczeniu, bokser naraża głowę na uderzenia, a szachista nią pracuje. A między tymi dwoma znajdują się piłkarze, lekkoatleci, szermierze, wioślarze, pływacy, narciarze, hokeiści itd., itd. We wszystkich tych dyscyplinach występowali polscy Żydzi, wielu ze znacznymi sukcesami, co niejednego z czytelników może zaskoczyć.
Wedle dawno temu, ale mocno zakorzenionego stereotypu Żyd kojarzy się głównie z pracą umysłu, a nie z intensywnym i skutecznym wysiłkiem fizycznym. Dlatego nie dziwią nas sukcesy polskiej reprezentacji szachowej złożonej w latach 30. bodaj wyłącznie z graczy żydowskiego pochodzenia, natomiast bitni, silni, szybcy i dobrze wyszkoleni pięściarze tego pochodzenia w naszej drużynie narodowej budzą niedowierzanie.
Śmiejemy się (może z pewnym zażenowaniem) z kąśliwej satyry Adolfa Nowaczyńskiego o Żydach w morskim kąpielisku i do głowy nam nie przyjdzie, że byli wśród nich znakomici pływacy i pływaczki, w pewnym okresie wygrywające nawet w kraju sztafetę 3 razy 100 metrów (taką się wówczas pływało). Fakt, że wśród owej nacji – przed wiekami przybyłej z południa przecież – znajdą się walczący o prymat biegacze narciarscy, hokeiści i saneczkarze, również jest mało znany.
Staraliśmy się opublikować jak najwięcej fotografii żydowskich sportowców z czasów międzywojennych, które – wybrane z paru setek i ułożone w ciągu przez cały zeszyt – stanowią świadectwo ich pełnego sukcesów uczestnictwa w sporcie polskim, jak również w żydowskim; także na poziomie rywalizacji światowej. Ale uwaga! Na Makabiadzie rozgrywanej w Palestynie drużyna Żydów z Polski występowała właśnie jako reprezentacja Polski, z Orłem Białym na piersiach. To byli, można powiedzieć, NASI ŻYDZI.
Równolegle do fotoreportażu toczy się narracja autora zeszytu Jarosława Rokickiego o rozwoju żydowskiego sportu na ziemiach polskich, a później w niepodległej Rzeczypospolitej – zwłaszcza w aspekcie organizacyjnym. Autor jest doktorem historii, ale też absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego, co w dzisiejszym naszym przedsięwzięciu wydaje się połączeniem wskazanym.