Formowana wyłącznie z ochotników składała się z niewielkich jednostek (najwyższym szczeblem taktycznym była brygada) niemających wystarczających taborów ani ciężkiej artylerii.
Rekruci wywodzili się przeważnie ze środowisk robotniczych wielkich miast, uciekając do wojska przed biedą i wykluczeniem społecznym. System ich szkolenia był zdecydowanie przestarzały. W ciągu jednego roku zaledwie trzy tygodnie żołnierze ćwiczyli w warunkach polowych, resztę czasu spędzając w koszarach. Niewystarczającą uwagę poświęcano indywidualnym umiejętnościom strzeleckim.
Młodzi mężczyźni pragnący oddać się karierze oficerskiej wybierali z reguły bardziej prestiżową marynarkę – chlubę imperium. Od służby w wojskach lądowych odstręczały niskie pensje, ograniczone możliwości kariery i quasi-feudalne stosunki wśród zdominowanej przez arystokrację generalicji. Przywiązana ona była jeszcze do XVIII-wiecznych tradycji utrzymania w szykach wręcz matematycznego porządku i regulaminowych odstępów między poszczególnymi formacjami.
Nierówności terenu, zagajniki, płoty czy budynki, które mogły dać osłonę piechocie, traktowano jako przeszkodę w utrzymaniu przepisowego szyku. Kawaleria preferowała anachroniczną już taktykę zmasowanych szarż, a w artylerii starano się podciągnąć baterię na pierwszą linię, niechętnie strzelając z ukrytych stanowisk ogniem pośrednim.
O słabości brytyjskich wojsk lądowych tego okresu świadczy chociażby to, że potrzebowały ponad 13 lat, aby zdławić powstanie mahdystów w Sudanie. Bodaj najniższy poziom prezentowała stacjonująca na Wyspach Brytyjskich Home Army. Co symptomatyczne, ukoronowaniem kariery w wojskach lądowych było dowództwo armii indyjskiej.